#62. Confess - Colleen Hoover

Znajdź w sobie odwagę, by wyznać… SEKRET
PRAWDĘ
MIŁOŚĆ

Niewypowiedziane pragnienia, bolesna przeszłość i głęboko skrywane grzechy są dla Owena największą inspiracją. Utalentowany malarz kolekcjonuje anonimowe wyznania i przenosi je na płótno. Auburn od kilku lat walczy o odzyskanie normalnego życia i desperacko potrzebuje pieniędzy. Zakochanie się w przystojnym malarzu nie jest częścią jej planu, ale przekorne przeznaczenie stawia na swoim. Dziewczyna odkrywa jednak, że przeszłość ukochanego może odebrać jej to, co dla niej najważniejsze...

Wszystkie wyznania, które przeczytacie w tej powieści, są prawdziwe.*

Nikogo raczej nie zaskoczę, gdy napiszę, że Colleen Hoover jest jedną z moich ulubionych zagranicznych autorek, a jej książki dumnie dzierżą honorowe miejsca w mojej biblioteczce. I nie chodzi już tylko o to, że jestem fanką dobrze napisanych historii miłosnych, ale o to w jaki sposób Hoover działa na wyobraźnie i uczucia swoich czytelników. To pisarka, która proste, a niekiedy wręcz banalne pomysły, oparte na jeszcze bardziej sztampowych szkieletach jest w stanie ożywić całą paletą najróżniejszych emocji i akcją, która nie ma szans powiać nudą. Tym bardziej więc wyczekiwałam kolejnej jej powieści, jaka miała trafić na nasz polski rynek czytelniczy i kolejny raz zostałam zauroczona stworzoną przez Hoover historią. 

„Ludzie dzielą się na tych, których się spotyka i poznaje, i tych, których się spotyka i już zna.”

Dziewczyna po przejściach, która wraca do Teksasu z nadzieją na normalne życie i poukładanie istniejącego w nim bałaganu. I utalentowany mężczyzna z przeszłością, malarz który kolekcjonuje wyznania anonimowych osób i uwiecznia je na płótnie. Auburn rozpaczliwie potrzebuje pieniędzy i trafia do studia Owena akurat w momencie, w którym on desperacko potrzebuje asystentki. Zbieg okoliczności, przypadek a może przeznaczenie mające wobec tej dwójki swój własny plan, cokolwiek to jest splata losy Auburn i Owena i prowadzi do wybuchu uczucia, na które żadne z nich nie jest przygotowane. Niespodziewanie stali się dla siebie ukojeniem, wsparciem i szansą na lepszą, spokojniejszą przyszłość, ale wtedy na jaw wychodzą głęboko skrywane sekrety Owena, przez które Auburn może stracić to, co jest jej w życiu najdroższe.
Miłość, która nie powinna się była wydarzyć Hoover opakowała w skomplikowaną, pełną tajemnic i najokrutniejszych intryg akcję rozegraną na tle pełnowartościowego artystycznego świata. 

„Spoglądam na pięćdziesięciodolarowy banknot w swojej dłoni. Po raz pierwszy dostrzegam, że na jego odwrocie jest coś napisane. Czytam wiadomość wypisaną czarnym markerem.
„Potrzebuję przynajmniej jednej nocy z tobą. Proszę.”””

To co niewątpliwie zasługuje na uwagę, to sposób, w jaki Hoover tym razem zdecydowała się ubarwić swoją powieść. Pomysł z zamieszczeniem w treści prawdziwych wyznań osób, które miały na tyle odwagi, by publicznie się nimi podzielić, nadaje całej historii bardziej rzeczywisty, bliższy czytelnikowi klimat, gdy do pięknie skrojonej fikcyjnej historii miłosnej wkrada się trochę życiowej brzydoty. Z kolei dodatek w postaci fotografii malowanych przez Owena obrazów, w rzeczywistości stworzonych przez ulubionego malarza autorki – Danny’ego O’Connora, jest ukłonem w stronę czytelników, którzy z łatwością mogą utożsamić wyznania do konkretnych dzieł i lepiej zrozumieć ich przekaz. Nietypowy zabieg, ale Hoover po raz kolejny udowodniła, że podobne rozwiązania świetnie się sprawdzają, wprowadzając w całość odrobinę świeżości.

„Niesamowite, jaki dystans między dwojgiem ludzi potrafi stworzyć jedna prawda.”

Na plus zaliczam również pierwszoosobową narrację prowadzoną naprzemiennie z punktu widzenia Owena i Auburn. Dzięki temu razem z bohaterami przeżywamy niezły rollercoaster, tym bardziej, że autorka pokusiła się o wprowadzenie dosyć dynamicznego tempa prowadzonej przez siebie historii, bez niepotrzebnego jej przeciągania. To, lekki w odbiorze, plastyczny język i zawiła fabuła, która z rozdziału na rozdział coraz bardziej się plącze i zazębia, sprawiają, że książkę czyta się naprawdę szybko i nie ma mowy o nudzie. Co więcej Hoover od początku do końca jest konsekwentna w swoich działaniach, przez co nie ma w fabule miejsca na przypadek, a każdy element mający na celu trochę namieszać w życiu bohaterów, ostatecznie układa niepasujące puzzle we właściwych miejscach i tworzy pełnokrwistą, spójną historię miłosną. 

„- Trey – mówię bez tchu. - Jestem teraz z Treyem.
[…] - Twoje zaangażowanie to jedyna część ciebie, która jest z Treyem – unosi dłoń i przyciska ją przez bluzkę do mojego serca. - Wszystko pozostałe jest ze mną.”

Koneserów ładnych okładek z pewnością ucieszy fakt, że wydawnictwo nie mogło zdecydować się na jedną oprawę i robiąc miły gest w stronę czytelników, postanowiło wydać powieść w polskiej i amerykańskiej wersji okładkowej. Z kolei smaczkiem dla osób lubujących się się w ekranizacjach książek, z pewnością ucieszy, że Confess, w przeciwieństwie do zapowiadanego sfilmowania opowieści Ugly love, doczekało się swojej serialowej wersji.

Choć być może w Confess nie brakuje zgrzytów, a główna bohaterka nie raz przyprawi, co bardziej nerwowych o ciężką irytację, ale to mimo wszystko ciekawa, pełna pasji, tajemnic i intryg historia miłosna pomiędzy dwójką młodych, potłuczonych życiowo ludzi. Z uwagi na szybkie tempo wydarzeń i niewielką objętość świetnie sprawdzi się podczas letniego wypoczynku, a czytelniczki o romantycznej duszy, lubujące się w romansach miło spędzą przy niej czas.
Polecam!
M. 

„Otwiera drzwi w tej samej chwili, w której Trey otwiera swoje. Wbijam wzrok w Owena na tyle długo, by zobaczyć, jak podnosi dłoń do serca i zwija ją w pięść. W głowie dźwięczą mi jego słowa na temat tęsknoty za swoją matką i bratem. „Czasem tęsknię za nimi tak, że boli mnie tu. Mam wrażenie, jakby ktoś ściskał mi serce z siłą całego świata.””


______________________________________________________________
Colleen Hoover, Confess, stron 304, OTWARTE, 2017
Przekład: Matylda Biernacka

Udostępnij ten post

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz