#53. Walka - Vi Keeland

ZAWODNIK MMA – WSPÓŁCZESNY GLADIATOR UWODZĄCY NIESKOŃCZONYMI POKŁADAMI TESTOSTERONU
Okazuje się, że w życiu profesjonalnego fightera walka może mieć różne znaczenia. Nico Hunter dochodzi do wniosku, że ta pełna adrenaliny, rozgrywana w klatce nie może równać się z wewnętrznymi zmaganiami z… samym sobą.
Spokojna Elle prowadzi nudne, ustatkowane życie. Dobrą pracą i gustownie urządzonym mieszkaniem wynagradza sobie monotonię życia. Facet, z którym spotyka się już nieco ponad dwa lata nie dostarcza jej żadnych wrażeń, ale tak jest bezpieczniej. Stateczniej. Gruby mur, który przez lata budowała wokół swego serca, pozostaje nienaruszony. I dobrze. Przeszłość kobiety jest wystarczającym dowodem na to, co może się wydarzyć, jeżeli straci się kontrolę.
Wszystko zmienia się w dniu, w którym seksowny zawodnik MMA wchodzi do biura Elle. Okazuje się, że wytatuowany, umięśniony fighter wniesie niemałe emocje do poukładanego życia pięknej prawniczki.


Rzadko sięgam po typowa literaturę erotyczną, ale jeśli już to robię, raczej nie wymagam od niej zbyt wiele, nastawiając się jednak na lekkostrawną lekturę i dobrą rozrywkę na jeden raz. Nie zmienia to faktu, że JACYŚ bohaterowie i fabuła nastawiona na COŚ WIĘCEJ niż łóżkowe igraszki głównych bohaterów, to jest minimum, jakiego oczekuję od erotyków, bo schematyczność i powtarzalność, to już całkiem inna bajka.
Czy tym razem się udało?
Walka jest pierwszą książką pióra Vi Keeland po jaką miałam okazję sięgnąć i nie skłamię kiedy napiszę, że tematyka osadzona w świecie sportowym, to z pewnością jeden z argumentów przemawiających na korzyść pierwszej części o fighterach

„Ruszamy dalej ze swoim życiem tylko wtedy, gdy zaakceptujemy to, co czujemy i dzielimy się tym.”

Jak na literaturę tego typu przystało mamy młodą, niezależną i poukładaną kobietę, oraz seksownego i zmysłowego przystojniaka, który wywraca ten skrupulatnie uporządkowany kobiecy świat całkiem do góry nogami, wprowadzając do niego trochę emocji i namiętności. Tym razem poznajemy, więc Elle, prawniczkę, która żyje jak na autopilocie. Wyzbyła się emocjonalnych reakcji, wszystkie jej decyzje są odpowiedzialne i dobrze przemyślane, a w codziennej szarej rzeczywistości, w której dominuje stateczność, nie ma miejsca na niespodzianki. Przynajmniej dopóki nie poznaje Nica Huntera. Ten nieokiełznany, wytatuowany i złamany przeszłością zawodnik MMA wprowadzi niemałe zamieszanie w życiu Elle, w pewien sposób zmuszając ją, by poddała się impulsowi i posłuchała głosu serca. 

„Nie mam go dość. I nie będę mieć, ani teraz, ani nigdy. On ma rację. Jesteśmy dwiema zagubionymi duszami, które się odnalazły i stały się jednością. I dlatego jestem najszczęśliwszą dziewczyną na świecie.”

Nie trudno się domyślić, że pomiędzy tym dwojgiem wybucha płomienny romans i to on gra pierwsze skrzypce w tej historii, chociaż przyznam się szczerze, że mnie osobiście czegoś jeszcze w niej zabrakło. Pokuszę się nawet o stwierdzenie, że początek Walki był bardzo koślawy i zwyczajnie nudny. Nie było tego, co najważniejsze, czyli interakcji pomiędzy głównymi bohaterami, obszerniejszych wspólnych scen, czy nawet dialogów, które pozwoliłyby w jakimś stopniu utożsamić się z postaciami, poczuć ich emocje i wzajemnie przyciąganie. Szans na to nie było, bo Vi Keeland sprowadziła ich rozmowy do jednego akapitu, resztę tematu zawierając w kilku zdaniowych opisach. Chemia? Nie miała okazji wybrzmieć, a szkoda. Do tej pory nie rozumiem, co na celu miał taki, a nie inny zabieg autorki, ale na szczęście druga połowa książki ratuje odrobinę tę małą katastrofę. Tak naprawdę dopiero wtedy w tej historii coś zaczęło się dziać, zarówno w samej fabule, jak i pomiędzy bohaterami. Więź między Elle i Nico się zacieśniła, emocje zaczęły przedzierać się na powierzchnie i pozwoliły czytelnikowi poczuć COKOLWIEK. Być może wynika to z tego, że na światło dzienne wyszła tragiczna przeszłość Elle, a zawodowa kariera Nica nabrała tempa, konfrontując go z tym, z czym wciąż nie umiał sobie poradzić. 

„Niepokoi mnie oglądanie tego starcia, bo każdy walczy o coś, co mu odebrano i chce to odzyskać.”

Niewątpliwie po lekturze czuć mocny niedosyt. Czytając ma się wrażenie, że autorka przeoczyła jakąś kluczową kwestię i niestety o czymś zapomniała, a sama historia nie odbiega niczym szczególnym od innych, podobnych tematycznie. Niemniej jednak Walka to miłe czytadełko na wieczór, książka, która pozwolił się zrelaksować, zresetować i zaczerpnąć tchu pomiędzy bardziej wymagającymi lekturami.
Czy warto się skusić? Tę kwestię pozostawiam już Waszej indywidualnej ocenie. 

„To ty jesteś moim przeznaczeniem, skarbie. Nawet nie zdawałem sobie sprawy, że czegoś mi brak, dopóki nie poznałem ciebie.
[…] Nic nie jest bardziej prawdziwe w moim życiu i nigdy nie było. A więc nie martw się, że ta walka nie pozwoli mi poradzić sobie z moją przeszłością, bo ty mi w trym pomagasz. Wypełniłaś wszystkie dziury w moim sercu i sprawiłaś, że jestem lepszym człowiekiem.”

MMA FIGHTER series:
l WALKA l SZANSA l PRZEBACZENIE l

______________________________________________________________
Vi Keeland, MMA Fighter. Walka, stron 344, KOBIECE, 2017
Przekład: Sylwia Chojnacka


Udostępnij ten post

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz