#50. Bez szans - Mia Sheridan

W upadającym górskim miasteczku Kyland i Ten zakochują się w sobie wbrew rozsądkowi i na przekór surowej rzeczywistości.

Kyland marzy tylko o tym, by przetrwać. Zaciska zęby i robi wszystko, by nie pokonała go bieda i samotność. Nie szuka miłości. Nie zamierza też oglądać się za siebie, gdy uda mu się wyrwać z piekła, w którym przyszło mu dorastać. Dla Ten codzienność to nieustanna walka o własną godność. Zmagania z chorobą matki i ludzką nieprzychylnością wymagają od niej wyjątkowej siły. Oboje rywalizują o bilet do lepszego życia, który może otrzymać tylko jedno z nich. Ktoś odejdzie, ktoś zostanie. Czy po latach zdołają spojrzeć sobie w oczy, jeśli poświęcą miłość dla przetrwania? 


Mia Sheridan nie raz już udowodniła, że bez najmniejszego problemu wciela się w wirtuoza ludzkich emocji i ze swoimi czytelnikami robi, co jej się żywnie podoba. Każda z napisanych przez nią powieści, wychodzących na rynek pod znakiem „Bez...” jest inna. Każda bawi się inną struną ludzkiej duszy i każda z nich dotyka innych problemów, ale wszystkie, jak jeden mąż, zakorzeniają w pamięci. Lektura Bez słów była poruszająca, emocjonalna i bardzo subtelna, Bez winy zatroszczyło się o dobry humor, baśniowy wydźwięk, a nawet grzmiące burze z piorunami. A co uosabia historia o wymownym tytule Bez szans? Przede wszystkim prawdę. Brzydką, okrutną, bolesną i bardzo żywą. Taką która wdziera się pod skórę, wprost do serca i łamie je w sposób, w który rzadko robią to książki zakwalifikowane do tego gatunku. 

„- Co podtrzymuje twój ogień?
- Nadzieja, że życie nie zawsze będzie sprawiało tak ogromny ból. Wiara, że któregoś dnia się stąd wyniosę, że nie będę głodny i zmarznięty w nieskończoność. To dodaje mi sił. To mój ogień. Pomaga mi robić to, co trzeba, żeby przetrwać i pomaga mi mnie sobą gardzić.”

Dennville, mała robotnicza mieścina w stanie Kentucky, której czasy świetności skończyły się nagle wraz z katastrofą kopalni – jedynego źródła dobrobytu, który zabrał wielu mężów, ojców, braci i synów. Od tamtego czasu w miasteczku panuje skrajna bieda, a takie przyziemne sprawy jak wypełniona jedzeniem lodówka, ogrzewanie, prąd, czy chociażby nieprzeciekający dach, coś co dla nas wydaje się być oczywistością, tam zakrawa o luksus. W takich warunkach żyją Kyland i Tenleigh. Dwoje nastolatków, których determinację i siłę do walki motywuje pragnienie przetrwania i perspektywa stypendium. To szansa na lepsze życie, wyrwanie się z biedy i napisanie nowego początku, szansa, którą dostanie tylko jedno z nich. 

„Którego dnia, kiedy spełnię swoje marzenia, pomyślę o tych wszystkich rzeczach, które złamały mi serce, i będę za nie wdzięczny.”


Dziewczyna żyjąca marzeniami i głęboką nadzieją, że życie nie zawsze będzie takie ciężkie oraz samotny i wytrwały chłopak, niestrudzenie prący do przodu, by te marzenia urzeczywistnić. Dwa małe światy i ta sama trudna rzeczywistość. Kylanda i Ten nieoczekiwanie i wbrew zdrowemu rozsądkowi połączy szczególna więź, oparta nie tylko na silnym młodzieńczym uczuciu, ale prawdziwym zrozumieniu. Choć rywalizują ze sobą, mając w świadomości, że za kilka miesięcy będę zmuszeni się rozstać, niezaprzeczalnie ich do siebie ciągnie.
Jeśli jednak liczycie na sielankę i cukierkowe love story, muszę Was rozczarować. Nie znajdziecie tu tego, a autorka zadbała, by w życiu bohaterów nie zabrakło kłód, które los bez skrępowania rzuci im pod nogi, półprawd i niedopowiedzeń, a rozwiązania o jakie pokusiła się w swojej powieści Mia Sheridan mogą Was zaskoczyć. 

„- Przepraszam – wyszeptałam.
- Za co?
Zamrugałam.
- Hmm…
Za to, że nie potrafię przestać pragnąć, żebyś całował mnie do utraty tchu. Za to, że nie potrafię zapomnieć o tym,  jak smakowałeś. Że zastanawiam się, czy kiedykolwiek jeszcze poczuję taki sam dreszczyk emocji, jak poczułam, kiedy twoje usta dotknęły moich. Że kłamię i udaję zadowolenie, że jesteśmy tylko przyjaciółmi.
- Że zrobiłam taki wrzątek.”

Bez szans to w pewien sposób przygnębiająca, ale jednocześnie pełna piękna opowieść o walce i przetrwaniu. Historia o głęboko zakorzenionym pragnieniu lepszego życia, wyrwania się ze szponów tego, co stało się świadectwem cierpienia i marzeniach tak bardzo przyziemnych, jak brak uczucia głodu. To losy dwójki młodych ludzi, którzy robili co mogli, uwłaczając swojej godności, a niekiedy wyrzekając się dumy, wszystko po to, by przeżyć kolejny dzień. Zamiast romantycznej słodyczy znajdziecie tu okrutne słowa i najboleśniejsze z decyzji. Nie będzie ładnej oprawy i nieskazitelnych bohaterów, ale będą ludzie z krwi i kości, którzy rezygnują, popełniają błędy i każdego dnia stawiają czoła konsekwencjom swoich wyborów. Jednak czasem trzeba przejść przez piekło, by zaznać spokoju, radości i szczęścia. 

„Myślę, że kiedy minie wystarczająco dużo czasu kiedy przetrwało się coś niewyobrażalnego, jest w tym jakaś godność. Coś, z czego możesz być dumny. Dumny, że ból cię wzmocnił. Ból skłonił cię do walki o wygraną.”

Mia Sheridan po raz kolejny stworzyła powieść, która choć prosta i być może przewidywalna, podąża trochę na przekór oczekiwaniom i ukazuje świat od tej brzydszej strony, której nikt nie chce oglądać. Zamierzenie, czy nie skłania czytelników do refleksji nad tym, z czego każdy teoretycznie doskonale zdaje sobie sprawę. Stara, jak świat prawda, by cieszyć się z małych rzeczy, nabiera zupełnie innego znaczenia. Dostęp do świeżych owoców, nieprzeciekający dach, agrafka przytrzymująca rozdarcie, czy ominięcie kałuży grożącej okrutnie zalaniem jedynej pary butów, która choć ledwo się trzyma, jeszcze chroni stopy. Drobiazgi, prawda? A jednak mają ogromne znaczenie.
Kolejna powieść spod pióra Mii Sheridan, którą pochłonęłam niemal jednym tchem, kolejna która zakorzenia w pamięci i kolejna, którą z czystym sumieniem polecam!

„Owszem, cierpiałem, ale zdałem sobie sprawę, że z ochotą będę dla Ciebie cierpiał, bo na tym polega miłość. Jesteś gotowa zrobić dla ukochanej osoby wszystko, gotowa się poświęcić, cierpieć, by ona nie musiała. Kochałem Cię wtedy i kocham Cię teraz.”


______________________________________________________________
Mia Sheridan, Bez szans, stron 320, OTWARTE, 2017
Przekład: Matylda Biernacka


Udostępnij ten post

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz