#46. Kochając pana Danielsa - Brittainy C. Cherry

To historia wielkiej miłości. Takiej, która zdarza się wtedy, gdy na swojej drodze spotkasz prawdziwą bratnią duszę. Mężczyznę, którego śmieszy to, co bawi ciebie. Mężczyznę, który mówi to, co sama chcesz powiedzieć, który myśli jak ty.
Ja spotkałam pana Danielsa. Chociaż wiem, że nasza miłość nie miała prawa się wydarzyć, nie żałuję ani jednej chwili.
Nasza historia to nie tylko opowieść o miłości. Opowiada także o rodzinie. O stracie. O byciu żywym. Jest pełna bólu ale także pełna śmiechu. To nasza historia.
Z tych wszystkich powodów nigdy nie przeproszę za to, że kochałam pana Danielsa. 


Kochając pana Danielsa to kolejna już książka spod pióra Brittainy C. Cherry, jaką miałam okazję poznać, choć nie ukrywam, że dość długo opierałam się lekturze, jakbym podświadomie wiedziała, że autorka kolejny raz wywoła trzęsienie ziemi w moim sercu. I co? Nie myliłam się.
Sposób w jaki Cherry pisze o miłości – subtelny, a jednocześnie pełnokrwisty, dosadny, mocny i pełen magii – sprawia, że wykreowane przez nią powieści zaliczane są do najpiękniejszych historii miłosnych ostatnich lat. To sztuka umieć pisać tak, by każde słowo mocno wryło się w sercu czytelnika i zostało z nim na długo, o ile nie na zawsze. Przy lekturze Art & Soul stwierdziłam, że Cherry ma niebywały talent do tego, by malować słowem emocje i z pełną odpowiedzialnością podtrzymuję własne stanowisko w tej kwestii. 

„Nim ją poznałem, nie wiedziałem, co to życie. Po niej nigdy nie poznam, co to śmierć.”

Kochając pana Danielsa to jedna z tych powieści, po przeczytaniu których nie wiadomo, co powiedzieć, choć wydaje nam się, że emocje rozsadzają nas od środka, a słowa krzyczą w głowie, domagając się ujścia. Schody zaczynają się jednak wtedy, gdy nadchodzi moment przelania na klawiaturę własnych myśli. W takiej chwili dochodzi się do wniosku, że przeznaczeniem książek jest po prostu je przeczytać i pozwolić sobie je przeżyć, a nie o nich pisać. Cherry udowodniła tylko, jak wiele jest w tym prawdy. Napisała piękną historię o dwójce pokaleczonych przez życie młodych ludzi, – Ashlyn Jennings i Daniela Danielsa - którzy zrządzeniem losu nagle znaleźli się w podobnym położeniu. Oboje starają się na własny, czasem nieporadny sposób poradzić sobie z zagubieniem, udźwignąć ciężar toczącego się dalej życia i uporać z bólem po stracie najbliższych osób. 

„Kocham go tak bardzo, że każdy oddech mi o nim przypomina. Zatem czasami go wstrzymuję. Staram się nie oddychać.” 

Poznają się w czasie podróży pociągiem i spotykają ponownie w barze, podczas występu zespołu Misja Romea, którego wokalistą jest Daniel. Wystarczyła jedna noc, długi spacer i rozmowa, by w otaczającej ich beznadziei odnaleźli światło i swoją bratnią duszę. Los jednak znany jest z tego, że lubi płatać figle i perfidnie rzucać kłody pod nogi, o które tak łatwo się potknąć. Kolejne ich spotkanie w kilka sekund roztrzaskuje w drobny mak dopiero kiełkujące marzenia i gasi tlącą się w sercu wątłym płomieniem nadzieję. Daniel przestaje być Danielem – zabawnym, ciepłym i czułym młodym człowiekiem, który bez wahania oddał obcej dziewczynie własny rękaw, by mogła się wypłakać, a stał się panem Danielsem – nauczycielem literatury, którego działania i zachowanie określa etyka pedagoga. 

„- Nie jestem tak szczęśliwy, jakiego udaję.
- To dlaczego udajesz?
Spuścił głowę, wpatrując się we własne buty.
- Bo udawanie szczęścia to niemal jego odczuwanie. Przynajmniej póki nie przypomnisz sobie, że to tylko pozory. Wtedy jest smutno. Naprawdę smutno. Bo noszenie na co dzień maski jest bardzo trudne. A po jakimś czasie jesteś trochę przestraszony, bo maska staje się twoją częścią.”

Miłość, która nie miała prawa się zdarzyć, dwoje zranionych ludzi zasługujących na szczęście i Szekspir, czyli pełna emocji, łez, bólu, ale również radości i uśmiechu historia o spotkaniu właściwej osoby w niewłaściwym czasie. Opowieść o niełatwych wyborach, o próbie odnalezienia własnego ja, o rodzinie i trudnych relacjach. To nie tylko romans traktujący o dyskretnej miłości pomiędzy dwójką młodych ludzi, ale przede wszystkim cudowna i wzruszająca lektura o radzeniu sobie ze stratą, o odchodzeniu i w końcu o byciu żywym. Niby oczywistość, a jednak nie do końca.
Spod pióra Cherry wyszła powieść, będąca kwintesencją tego, jak powinno wyglądać prawdziwe love story. Autorka wykreowała konsekwentnych w swoim zachowaniu, barwnych bohaterów i zbudowała między nimi relację, która w prawdziwości i autentyczności przeplatała się z chwytającą za serce magią – taką, jaką spotyka się rzadko, ale kiedy już się na nią trafi, wierzy się w jej istnienie.
Kochając pana Danielsa to po prostu idealna lektura dla wszystkich zaczytujących się w romansach. W opowieściach o miłości, które ściskają za gardło, wyciskają łzy i rozrywają serca na drobne, a potem je sklejają i napełniają tak ważną w życiu nadzieją. 

„Kocham cię powoli.
Kocham cię głęboko.
Kocham cię szeptem.
Kocham cię zapamiętale.
Kocham cię bezwarunkowo.
Kocham cię czule i ostro, wolno i szybko. Poza czasem i na zawsze.
Kocham cię, ponieważ po to się urodziłem.”

______________________________________________________________
Brittainy C. Cherry, Kochając pana Danielsa, stron 432, FILIA, 2015
Przekład: Katarzyna Agnieszka Dyrek

Udostępnij ten post

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz