#23. Była jak niespotykany promień słońca - Kim Holden

Życie Kate Sedgwick nigdy nie było bezbarwne. Dziewczyna pomimo problemów i tragedii zachowała pogodę ducha – nie bez powodu jej przyjaciel Gus nazywa ją Promyczek. Kate jest pełna życia, bystra, zabawna, ma również wybitny talent muzyczny. Nigdy jednak nie wierzyła w miłość. Właśnie dlatego – gdy wyjeżdża z San Diego by studiować w Grant, małym miasteczku w Minnesocie – kompletnie nie spodziewa się, że przyjdzie jej pokochać Kellera Banksa.

Oboje to czują.
Oboje mają powód, by z tym walczyć.
Oboje skrywają tajemnice.

Kiedy wyjdą one na jaw, mogą uzdrowić…
Mogą również zniszczyć. 


Są takie historie, o których bardzo trudno się pisze, tym bardziej, kiedy ma się świadomość, że żadne słowa nie są w stanie choć w połowie oddać związanych z nią wrażeń, czy zawartego w niej piękna. Wtedy najlepsze co można zrobić, to nie zamazywać emocji słowami, tylko pozwolić sobie to przeżyć. Gdy myślę Promyczek w głowie od razu zapalają mi się trzy jaskrawe neony z napisami: MAGICZNA, OPTYMISTYCZNA, MĄDRA, ale to tylko konkretnie zestawione ze sobą litery, które nie są wystarczające by opisać tą historię. O książce słyszałam i czytałam całkiem sporo, więc mniej więcej wiedziałam, czego mogę się spodziewać, a przynajmniej przez chwilę żyłam w takim naiwnym przekonaniu, bo na to co na łamach swojej powieści funduje czytelnikom Kim Holden nic nie było w stanie mnie przygotować.

Tytułowego Promyczka poznajemy w chwili, kiedy po opuszczeniu swojego rodzinnego miasta rozpoczyna studia w zupełnie innym stanie. I już od pierwszych stron autorka prowadzi nas przez pozornie niczym niewyróżniające się i utarte w tych samych schematach New Adult, gdzie główna bohaterka zostawia za sobą trudną przeszłość i prąc do przodu, otwiera nowy rozdział w życiu, w którym nie ma miejsca na komplikacje. Jednak im dalej w treść, tym szybciej przekonujemy się, że to tylko pozory. Z każdą kolejną przewracaną stroną na jaw wychodzi więcej sekretów i nieznanych faktów z życia Kate, w naszych sercach przestają się mieścić emocje, a niecodzienne zachowanie bohaterki budzi w nas tylko większy niepokój i zapala w naszych głowach czerwoną lampkę, której wolelibyśmy nigdy nie zobaczyć.

„Właśnie o to chodzi w życiu, o ludzi i zachody słońca. Zwłaszcza o ludzi.”

Kate Sedgwick to naprawdę barwnie nakreślona i absolutnie wyjątkowa postać, której nie można nie polubić i nie sposób zapomnieć. Istny anioł mający niesamowity dar gromadzenia wokół siebie niezwykłych ludzi; anioł, który w nieinwazyjny i czasem niezamierzony sposób zmienia nie tylko postrzeganie świata, ale przede wszystkim życie tych, których kocha całym sercem. Cieszy się drobiazgami, troszczy się o innych bardziej niż o siebie, obdarza bezwarunkowym wsparciem, inspiruje i zaraża optymizmem każdego, nawet czytelnika. Ale Kate to również prawdziwa wojowniczka, taka która nigdy nie narzeka i w obliczu trudnego, czasem mocno wymagającego dzieciństwa zachowała pogodę ducha; silna dziewczyna, która znalazła w sobie odwagę, by szukać jasnych stron i żyć nimi pomimo wszystko. Kim Holden w moim odczuciu ma po prostu niepodważalny talent do kreowania niesamowitych postaci i tworzenia między nimi magicznych więzi. Dlatego właśnie sposób w jaki autorka opisuje przyjaźń Kate i Gusa jest prawdziwym mistrzostwem świata. To relacja dryfująca na zupełnie innym, wyższym intelektualnie poziomie, a ta dwójka staje się namacalnym wręcz dowodem na to, że jedna dusza może zamieszkać w dwóch ciałach. To najpiękniej i emocjonalnie najintensywniej przedstawiona przyjaźń, z jaką do tej pory miałam okazję się literacko zetknąć i już dziś wiem, że wspólna scena nagrywania piosenki przez tę dwójkę zostanie ze mną na zawsze i ogromnie żałuję, że nie mogłam zobaczyć tego cudu na żywo.

„Przeżywajcie każdy dzień, jakby był Waszym ostatnim. (…) Bądźcie spontaniczni. Życie ma zbyt wiele reguł, schematów i wymagań. Zmieńcie plany, by zrobić miejsce na zabawę.”

Z całą pewnością Kim Holden stworzyła znakomitą i naprawdę wyjątkową historię, która mimo iż rozrywa serce na milion maleńkich cząsteczek, potrafi je również na nowo poskładać, a przy tym niesie ze sobą tak bardzo potrzebną nadzieję i wbrew płynącym strumieniami łzom, napawa optymizmem. Choć to nie łatwe, uczy by doceniać życie, zawsze szukać jasnych stron i cieszyć się teraźniejszością oraz wszystkimi tymi pojedynczymi momentami tworzącymi naszą małą rzeczywistość, zamiast skupiać się na tym co nieistotne, bo niczego nie wolno brać za pewnik, a jutro może tak naprawdę nigdy nie nadejść.
Promyczek to bliska mojemu sercu historia o pięknie duszy, wewnętrznej sile, pasji do życia i odwadze w kreowaniu własnej codzienności. Historia, która zostanie ze mną już na zawsze i zajmie ważne miejsce w mojej biblioteczce. A niebawem dołączy do niej również Gus...


  „- Dlaczego mówisz do Kate „Promyczku”? […]
- Jest modelowym przykładem optymizmu. Jest niespotykanym promieniem słońca. Nie tylko szuka jasnych stron,… ale nimi żyje.”


Bright Side Series:
l PROMYCZEK l GUS l FRANCO l

________________________________________________
Kim Holden, Promyczek, stron 592, FILIA, 2016
Przekład: Katarzyna Agnieszka Dyrek

Udostępnij ten post

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz