#SOCIAL MEDIA BOOK TAG

Book-tagowy szał trwa i dopadł również mnie, a raczej dopadła mnie Karolina z bloga Kocham czytać!, której serdecznie dziękuję za zaproszenie :) Trochę to trwało, ale w końcu zrobiłam, więc zaczynamy :)




Jedno spojrzenie na moją biblioteczkę i nie musiałam się długo zastanawiać. Weronika postanawia umrzeć Paulo Coelho to jedna z tych krótkich opowieści, które udowadniają, że nie ilość, a jakość naprawdę się liczy. To wymowna, wartościowa, wrażliwa i naszpikowana, tak charakterystyczną dla autora, filozoficzną mądrością, historia o poszukiwaniu sensu życia.



Szczerze mówiąc, nie jestem pewna, czy kiedykolwiek czułam presję otoczenia do przeczytania jakiejś książki, a jeśli nawet to jakoś niespecjalnie ona na mnie działa, bo w przeciwnym razie dawno byłabym po lekturze Grey'a, a jak do tej pory nic nie zdołało mnie to niej przekonać. Jeśli jednak miałabym wskazać jakąś bardzo popularną książkę, która atakowała mnie w sieci z każdej możliwej strony i zaciekawiła na tyle, bym się poddała i po nią sięgnęła, to byłoby to Hopeless Collen Hoover.



 No, i tu zaczynają się schody. Myślę i myślę, i jakoś nic nie przychodzi mi do głowy, może dlatego, że przeważnie nie sięgam po zagraniczne pozycje w ich oryginalnym języku.




Nie mam takiej książki, bo zawsze pamiętam swoje wrażenia po lekturze, no chyba, że jest to historia, która rozczarowała mnie na tyle, że całkiem zapomniałam o jej istnieniu, ale w takim układzie myślę, że jestem rozgrzeszona :P



Bez dwóch zdań Art&Soul :) Nie wiem co ta okładka ma w sobie takiego, że oczarowuje od pierwszego spojrzenia, bo przecież nie pierwszy raz spotykam front z podobizną głównych bohaterów wpatrzonych w siebie jak w obrazek. A jednak ta przez swoją subtelność, delikatność i prostotę jest po prostu magiczna ...



Jejku… to pytanie jest zdecydowanie nie na miejscu, bo jest sporo takich książek, które spodobały mi się na tyle, by gdzieś w głowie zakiełkowało mi marzenie o ich ekranizacji. Ale jeśli mam wybrać jedną to …. hm... myślę, że byłoby to Maybe Someday spod pióra Collen Hoover. Po pierwsze uwielbiam filmy z muzyką jako tematem przewodnim, a po drugie ciekawa jestem jak oglądałoby się taką nietuzinkową i z pewnością niełatwą do wyreżyserowania, z punktu widzenia technicznego, historię.


Dziękuję raz jeszcze Karolinie za nominację, a ze swoją strony nominuję:



Udostępnij ten post

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz