#18. Piętno Midasa - Agnieszka Lingas-Łoniewska

Dwaj mężczyźni, którzy są jak dwie dusze w jednym ciele, wspólna dramatyczna i skomplikowana przeszłość naznaczająca na całe życie, niebezpieczny i okrutny przestępczy światek, elektryzująca i pełna napięcia akcja, dwie kobiety, które wywracają ten poukładany męski świat całkowicie do góry nogami i dwa alternatywne zakończenia. Oto recepta na dobry bestseller i mocny fundament do świetnego filmu. A dlaczego? Myślę, że to trzeba przeżyć by zrozumieć. 

Brudne podwórka wrocławskiego Trójkąta Bermudzkiego... Chłopak, który urodził się w niewłaściwej rodzinie i człowiek, który dał mu szansę. Tylko… na co?
Jakub Rojalski, zabójczo przystojny pasjonat fotografii, podczas przyjęcia weselnego poznaje inspektor Karolinę Linde, szefową wydziału śledczego wrocławskiej policji. Kobieta jest sfrustrowana i przemęczona, ponieważ dochodzenie w sprawie płatnego zabójcy utknęło w martwym punkcie, tymczasem Midas uśmierca kolejne ofiary. Wbrew woli obojga jednorazowy incydent powoli zamienia się w romans, a Jakub uświadamia sobie, że nie potrafi dłużej żyć, tłumiąc w sobie wszelkie emocje. Jednocześnie w jego życiu pojawia się Anka, magister farmacji i maltretowana żona gangstera, marząca o zemście na mężu. Któregoś dnia okazuje się, że Jakub potrafi jej pomóc…


Trzy lata. Tyle czasu musiało upłynąć, aby historia Midasa i Jakuba okupowana ciężką pracą, w końcu dojrzała na tyle, by  Agnieszka Lingas-Łoniewska zdecydowała się przekazać ten dorodny owoc w ręce czytelników, zaspokajając literacki wilczy głód w najbardziej wyrafinowany sposób. A kiedy już ten wyczekiwany smakołyk trafia w nasze łakome ręce, pożeramy go niemal w całości, zapominając o oddechu i jeszcze oblizujemy palce na koniec, wciąż czując nieposkromiony apetyt na więcej. To moje drugie czytelnicze spotkanie z twórczością Autorki i biję się w pierś za to moje, niemające usprawiedliwienia, literackie spóźnialstwo. Mimo wszystko już teraz wiem, że w publikacjach Agnieszki Lingas-Łoniewskiej zawsze znajdę to czego szukam i mogę sięgać po kolejne pozycje odruchowo i z zamkniętymi oczami, mając przy tym pewność, że nigdy się nie zawiodę. Nie ma znaczenia czy to romans, dramat czy kryminał i sensacja w jednym, za każdym razem czeka mnie konfrontacja z wykwalifikowanym inżynierem, który mistrzowsko buduje napięcie tak, że nie mam mowy o odłożeniu książki na bok. Z każdą kolejną przewracaną stroną czuję bowiem palącą potrzebę poznania co będzie dalej, niezależnie od tego czy czekają na mnie zakupy do zrobienia, pranie do poskładania, obiad do ugotowania, czy godzina bezlitośnie nawołująca do przeproszenia się z poduszką. A potem…. Potem jest już tylko kolejna strona, następna i następna, aż docieram do końca i …. jak to ma miejsce przy Piętnie Midasa zastanawiam się nad swoim poczuciem człowieczeństwa.

„Broń służy do zabijania. Jeśli ktoś ci powie, że do obrony, dla pewności siebie, dla poczucia bezpieczeństwa, nie wierz w to. Pieprzenie. Nic więcej. Broń służy do zabijania. Tylko. Dlatego trzeba się jej bać. Ale można też ją kochać.” 

Długo myślałam nad tym co napisać, by nie zdradzić zbyt wiele i doszłam do wniosku, że to jedna z tych historii, których trzeba doświadczyć na własnej skórze. Po prostu. Niepotrzebne są tu wychwalające recenzje, bo Midas broni się sam, ugruntowując pozycję jego Kreatorki i po raz kolejny nie pozostawiając wątpliwości w kwestii tego, że czeka na nas dopracowana w każdym szczególe lektura, umiejętnie lawirująca pomiędzy elementami romansu, dramatu i sensacji,  która złapie czytelnika w swoje szpony i tak łatwo z nich nie wypuści. Zupełnie jak szczegółowo przedstawione w książce przestępcze środowisko, w jakim obraca się tytułowy bohater, a które w tej jednej ulotnej chwili stoi dla nas otworem i dzięki dokładnemu researchowi przeprowadzonemu przez Agnieszkę Lingas-Łoniewską przestaje być rzeczywistością utkaną z domysłów i szczątkowych informacji nakreślonych przez media. Ta opowieść od początku do końca, choć niejednoznaczna, jest jak puzzle, które raz za razem wpadają na odpowiednie miejsca, ostatecznie tworząc jeden spójny obrazek, tylko w którymś momencie zdajemy sobie sprawę, że nie jesteśmy do końca pewni, co on przedstawia, a potem nagle dociera do nas, że Autorka umiejętnie nami manipuluje, miesza nam w głowach i zmusza do tego, by dostrzegać głębie tam, gdzie nikt jej nie szuka. Im bardziej bowiem poznajemy tę historię, która na pozór wydaje się być tylko czarno-biała, tym wyraźniej dostrzegamy w niej w końcu całą masę szarości i sprzeczności, gdzie największą z nich jest sam fundament tej powieści – męskie postaci. 

„Musisz być spokojny. Nieważne, czy właśnie robisz zakupy w sklepie, rozwalasz komuś szczękę, czy celujesz do kogoś z glocka. Musisz być spokojny.” 

Z jednej strony mamy do czynienia z bezwzględnym, skrupulatnym i doskonale wyszkolonym płatnym zabójcą, który likwiduje cel z zimną krwią i bez wyrzutów sumienia. Nie analizuje, nie zadaje pytań i nie wie co to empatia. Z drugiej strony spotykamy zagubionego, głęboko poranionego mężczyznę, który przeszło dwadzieścia lat temu stracił sens życia i nie widzi w sobie człowieka który potrafi cokolwiek odczuwać, choć wbrew temu co sam o sobie myśli jest zdolny do poświęceń, pomocy, a nawet do tego by wciąż kochać prawdziwie. Chodząca zagadka, o hipnotyzującym niebieskim spojrzeniu i pierwotnym męskim magnetyzmie, której nie sposób się oprzeć, utalentowany fotograf pragnący zwykłego prostego życia i odrobiny spokoju, chłopak, który urodził się w nieodpowiednim miejscu i który żyjąc w ciągłym strachu, pragnął gdzieś przynależeć, być komuś potrzebny i dla kogoś ważny, i w końcu mroczna oaza spokoju, bez mrugnięcia okiem wykonująca kolejne zlecenia.
Autorka stworzyła bohaterów nieoczywistych, o złożonej z wielu warstw naturze, a jednak tak bardzo autentycznych i szczerych, że nie można pozostać na nich obojętnym i osadziła tę nieszablonową historię w realiach wrocławskiego Trójkąta Bermudzkiego. Czego chcieć więcej? Ja jestem całkowicie kupiona. 

„Kto ratuje jedno życie, ratuje cały świat.”

Po raz kolejny przekonałam się więc, że Agnieszka Lingas-Łoniewska potrafi z prostego pomysłu stworzyć niebanalną oraz emocjonującą opowieść i malując słowem kreuje fikcyjny świat, który nie tylko dotyka najczulszych strun ludzkiej duszy, ale przede wszystkim zakotwicza w sercach czytelników, skłania do tego, by na moment się zatrzymać i nauczyć się dostrzegać to co niewidoczne na pierwszy rzut oka. Ja kocham tę książkę, za idealny i dopracowany w każdym szczególe całokształt i jestem pewna, że jeszcze nie raz po nią sięgnę. Jeśli więc jeszcze nie czytaliście, wcale się nie zastanawiajcie. Zdobądźcie Piętno Midasa i dajcie się porwać w wir fascynującej, niebezpiecznej i pełnej pasji powieści, która zachwieje Waszym poczuciem humanitaryzmu, a potem …. wybierzcie swoje zakończenie.

Jestem Magda. Kocham Midasa. Do widzenia.

„Był chłopiec. Który chciał czegoś więcej od życia. Ale urodził się nie tam, gdzie powinien. W świecie prostym, pełnym zła, brudu, wódki i prostactwa. I powoli zaczynał rozumieć, że nie do końca pasuje do tego świata.”

____________________________________________
Agnieszka Lingas-Łoniewska, Piętno Midasa, stron 360,
Wydawnictwo Novae Res, 2016

Udostępnij ten post

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz