#5. Art & Soul - kolorowe ptaki z innej bajki

 

To moje pierwsze czytelnicze spotkanie z twórczością Brittainy C. Cherry i absolutnie nie żałuję ani chwili, jaką spędziłam nad lekturą, choć ta chwila wcale nie trwała u mnie jakoś zadziwiająco długo. Dlaczego? Z bardzo prostego powodu, to książka, którą się żywcem wciąga za jednym razem, czytając wszędzie gdzie się da i kiedy się da. Po prostu nie sposób się od niej oderwać.
 
To pozycja, która mnie bez skrupułów rozbroiła, zachwyciła od pierwszego przeczytanego zdania i wciągnęła w jakiś cudowny, magiczny świat. Cherry udowadnia nam, że muzyka i sztuka, dwa mające niewiele ze sobą wspólnego światy, mogą iść w parze i stać się jedną spójną, nierozerwalną wręcz całością, wzajemnie się dopełniając. A to wszystko za sprawą dwójki głównych bohaterów Arii i Levi’ego. Oboje są artystami, oboje są sztuką w najczystszej postaci i stają się dla siebie bratnimi duszami, które naprawdę rozumieją się bez słów.

„Serce nie dawało mi za wielkiego wyboru.
Kochaj otwarcie, szeptało. Kochaj bezwarunkowo, błagało. Kochaj walkę, uczyło. Kochaj w tej chwili.”


Aria to uczennica szkoły średniej, cicha i niepozorna artystka, na którą nie zwracają uwagi rówieśnicy. Wszystko do czasu, gdy podejmuje jedną, niewłaściwą decyzję. Jej poukładany dotąd świat wywraca się do góry nogami, a konsekwencje jej nieprzemyślanych działań, mają wpływ nie tylko na nią, ale również na bliskich jej ludzi. Nagle staje się tematem plotek, obiektem wyzwisk, a nawet powodem zgrzytów w rodzinie i w rezultacie zostaje z problemem sama.   
Z kolei Levi, utalentowany muzyk, przeprowadza się na rok do ojca, z którym nie miał kontaktu od kilku lat. Pragnie naprawić ich relacje i odbudować to, co utracili, ale nastawienie ojca i pogubiona emocjonalnie matka, mieszkająca gdzieś w innym stanie, wcale nie ułatwiają mu zadania. Ten czarujący, wiecznie uśmiechnięty chłopak o zbolałej duszy i pięknym wnętrzu, szybko staje się obiektem westchnień niemal każdej dziewczyny w szkole. Jednak to w Arii dostrzega swoje światło i bratnią duszę. Nie ocenia jej, nie krytykuje, tylko akceptuje taką, jaka jest i wspiera na każdym kroku.

"Niektórzy ludzie urodzili się po to, by się wyróżniać, Aria. Pogódź się z tym i nie przestawaj tańczyć."

Czytając o tej dwójce odnosi się wrażenie, że są odrobinę oderwani od rzeczywistości. To takie zbłąkane dusze, które pomyliły bajki i jakimś cudownym przypadkiem trafiły do tego beznadziejnego, szarego świata, rozświetlając go swoim blaskiem. Są jak kolorowe ptaki, które nawzajem wypełniają barwami swoje życie, a jednocześnie mierzą się z odrzuceniem, brakiem wsparcia, samotnością i starają się radzić sobie z bólem, nie tracąc przy tym swojego wewnętrznego piękna. Są młodzi, a jednak bardzo dojrzali. Poważnie podchodzą do swoich problemów i starają się podjąć odpowiedzialne decyzje, choć to w obliczu tego, przed czym stawia ich los wcale nie jest takie proste. Nie chodzi, bowiem wyłącznie o ich przyszłość, ale przede wszystkim o życie bliskich. Muszą wyzbyć się egoizmu i dokonać wyboru, kierując się przede wszystkim dobrem tych, na których im zależy i których kochają nawet, jeśli wiąże się to z zadaniem bólu samemu sobie i zmaganiem się z własnym cierpieniem. 
 
To bez wątpienia powieść, która bombarduje czytelnika emocjami, a fakt, że autorka zastosowała w niej, tak rzadko spotykaną, narrację pierwszoosobową dzieloną pomiędzy Arię i Levi’ego sprawia, że możemy lepiej wczuć się w położenie głównych bohaterów, w pełni poczuć to, co oni czują, poznać ich pragnienia, wątpliwości, przemyślenia i nawet najgłębiej skrywane marzenia. A to wszystko opasane pięknym, wyrazistym i niezwykle estetycznym, choć prostym językiem z całym wachlarzem wysublimowanych i bogatych porównań, których było tyle, że nie sposób przytoczyć wszystkich. Tu nie mam miejsca na niedopowiedzenia, czy niedosyt, bo ta książka, która od pierwszej do ostatniej strony i w każdym słowie jest po prostu sztuką. To mistrzostwo w swej prostocie i pięknie, które swą lekkością wciąga czytelnika do tego stopnia, że oderwanie się od niej jest niemal niewykonalne, przynajmniej dopóki nie dobrnie się do finału, choć i to nie sprawi, że nagle uwolnimy się spod jej czaru.   

„Nie rób mi tego, Art. Nie pozwól mi się w tobie zakochać. Nie pozwól mi cię kochać. Ponieważ wszystko, co kiedykolwiek kochałem się rozpadło, a sama myśl o traceniu cię jest w tej chwili zbyt straszna. Nie pozwól mi śnić. Spraw, żebym się obudził.”

To, co mnie urzekło w tej historii, a co być może nie jest aż tak istotne, to fakt, że autorka skupia się przede wszystkim na budowaniu duchowej relacji między głównymi bohaterami. Na ich przyjaźni, miłości czy wzajemnej fascynacji i nie zalewa czytelnika całą paletą najróżniejszych scen erotycznych, które stały się jakimś obowiązkowym elementem wszystkich tych pozycji, jakimi kipi dzisiejszy rynek wydawniczy. Dla mnie osobiście to była miła odmiana, bo Cherry po prostu skoncentrowała się na tym, co wartościowe, skutecznie poświęcając temu całą uwagę. Choć nie ograniczyła się wyłącznie do opisywania rodzącego się między Arią i Levi’m uczucia, ale porusza również istotne kwestie i problemy dzisiejszego świata. Lawiruje w obszarze kontrowersyjnych tematów i walki ze stereotypami, zespala to z trudnymi relacjami rodzinnymi, błędami wychowawczymi i próbą ich naprawiania, a to wszystko w obliczu życia i śmierci. Dlatego właśnie, mimo iż jest to pozycja z nurtu New Adult, uważam, że autorka potraktowała temat z należytą powagą i jestem w stanie zaryzykować, że każdy czytelnik, nawet ten spoza przedziału wiekowego, znajdzie tutaj dla siebie jakąś mądrość.
 
Na koniec chcę napisać w zasadzie krótko. To naprawdę piękna historia, która wzrusza, rozśmiesza, ale pozwala też się zatrzymać i przez chwilę zastanowić. To książka o sztuce, bólu, przyjaźni, sile miłości, straconych szansach, stereotypach, odpowiedzialności i popełnianiu błędów. Nie wiem, czy jest sens cokolwiek więcej tu pisać, bo to jest jedno z tych doświadczeń, które trzeba przeżyć na własnej skórze, by się przekonać jak to jest.
 
Dlatego gorąco i całego serca polecam.

"Byliśmy rozbici. Poznaczeni bliznami. Byliśmy dziwni i piękni zarazem. Byliśmy dwiema zagubionymi duszami, które trzymały się jedynej rzeczy mogącej je spoić. Siebie nawzajem."


_______________________________________________________
Brittainy C.Cherry, Art & Soul, stron 432, Wydawnictwo Filia, 2016
Przekład: Katarzyna Agnieszka Dyrek 

Udostępnij ten post

11 komentarzy :

  1. Mam w stosunku do tej książki bardzo podobne odczucia. To bez wątpienia mistrzostwo! W pewnym momencie łzy wzruszenia cały czas spływały mi po policzku, ale było też miejsce na chwile uśmiechu na twarzy :) Właściwie, trudno cokolwiek dodać, wszystko ujęłaś w swojej recenzji :) Już nie mogę się doczekać kiedy przeczytam "Kochając pana Danielsa", a potem powieść, która niebawem będzie miała swoją premierę :)

    http://k-siazkowyswiat.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że o to właśnie chodzi w dobrej książce, żeby wzbudzać skrajne emocje, od uśmiechu po łzy wzruszenia :) B.Cherry bez wątpienia potrafi właśnie w taki sposób zadziałać na czytelnika, mam nadzieję, że inne jej książki są równie emocjonujące, bo na swojej liście mam "Powietrze, którym oddycha" i szczerze mówiąc nie mogę się doczekać, kiedy ją dostanę w swoje ręce, bo zapowiada się interesująco :)

      Usuń
  2. Już od zapowiedzi mam tę książkę na liście i Twoja recenzja tylko pobudziła moją (niewytłumaczalną) tęsknotę za tą powieścią na półce. Ja jednak jestem silna i poczekam, aż wydzie trzecia książka Cherry w Polsce i wtedy zakupię sobie wszystkie trzy. Tak ładnie, trzy to szczęśliwa liczba.
    Uściski!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A może właśnie podświadomość działa i ta tęsknota, wcale nie jest niewytłumaczalna :P Twórczość pani Cherry to jedna z tych, której lepiej się nie opierać i prędzej czy później trzeba nabyć wszystko co się da :) Mnie Art&Soul nie zawiodła, jak reszta przekonamy się w swoim czasie :D Ja bym nie miała w sobie chyba, aż tyle samozaparcia i dyscypliny, jeśli o książki chodzi, także gratuluję wytrwałości :)
      Ściskam,
      M.

      Usuń
  3. Pięknie napisałaś o tym wrażeniu o zbłąkanych duszach w szarym świecie. Z chęcią przeczytam. Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ślicznie :) Polecam, bo naprawdę warto przeczytać :D

      Usuń
  4. Wątpię, żebym się skusiła. Za każdym razem mam wrażenie, że jednak chyba jestem za stara na takie książki ;)

    www.maialis.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wbrew pozorom tematyka wcale nie odbiega poziomem od dzieł przeznaczonych dla czytelników w grupie docelowej z wyższym targetem :) Ale to już chyba zależy od indywidualnego gustu i tego, czego akurat szukamy w książce :)

      Usuń
  5. Aż nie mogę się doczekać na moment, gdy sięgniesz po Kochając pana Danielsa tej autorki. Ta powieść, przeznaczona dla starszych czytelników, dosłownie złamała mi serce ;)
    Pięknie napisałaś o Art&Soul i masz rację, tutaj brak nachalnej erotyki był ogromnym plusem. Myślę też, że podobałaby Ci sie książka "Oddam ci słońce" jandy Nelson, nie tylko dotyczyła miłości i sztuki, ale po prostu cała BYŁA sztuką ;)
    PS. Pomyśl nad Disqusem, zawsze odpowiedasz na komentarze, przydałby Ci się ;)
    Jesli już to pisałam, wybacz, mam obsesję :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I ktoś taki jak ja mógłby wreszcie edytować kometarze w celu poprawienia literówek i błędów :P

      Usuń
    2. Wiem, widziałam tę książkę, ale ....hm....mam jakieś niezrozumiałe obiekcje i w sumie sama nie wiem dlaczego tak się przed nią bronię :P Może potrzebuję czasu po prostu i odpowiedniego dnia, który by mnie natchnął do sięgnięcie po "Kochając pana Danielsa" :)
      Drugi tytuł od razu sobie zapisuję, skoro to o sztuce, to zdecydowanie coś dla mnie :D
      PS. Nad Disqusem właśnie myślę, ale muszę najpierw zgłębić temat i przede wszystkim dowiedzieć się jak go tu "wkleić", także jest szansa :D

      Usuń