#71. G. Kubicki, M. Drzewiecki - ANIA

Łobuziara z urodą nastolatki i głosem Jana Himilsbacha, w zasadzie nie musiała niczego grać. Pojawiła się w polskim kinie znikąd i od razu stała się fenomenem: przed kamerą bardziej naturalna od szkolonych aktorek, utożsamiała „polski sen lat 90.” – była idealną dziewczyną z sąsiedztwa, która trafiła na okładki magazynów i do telewizji w szczytowych godzinach oglądalności. Ania Przybylska została „Królową Serc” w kraju, w którym ludzie sukcesu - zwłaszcza „piękni i młodzi” - nigdy nie mają łatwo.
Była sympatyczną Marylką ze Złotopolskich, ale też dziewczyną z rozkładówki „Playboya”. Raz mówiła, że nie ma pomysłu na życie poza aktorstwem, innym razem – że na pierwszym miejscu jest rodzina. Długo nie miała szczęścia w miłości, lecz ciągle była zakochana.

Spieszyła się momentami tak, jakby czuła, że to wszystko może zbyt długo nie potrwać. Jakby wiedziała, że szybko musi zawierać związek, zakładać rodzinę, urodzić dzieci, by zdążyć się jeszcze tym wszystkim nacieszyć - opowiadają w książce jej bliscy.


Długo nie zgadzałam się na tę publikację, wszystko było jeszcze zbyt świeże. Raz jedyny udzieliłam wywiadu, który ukazał się w „Wysokich Obcasach”. Po raz pierwszy pomyślałam wtedy, że może warto, by ludzie, którzy kochali moją córkę – a dowody tego uczucia spotykają mnie do dzisiaj – zachowali w pamięci obraz takiej Ani, jaką była naprawdę. Nie ten wykoślawiany w szukających często taniej sensacji mediach, ale prawdziwy. Taki, który mogą znać tylko najbliżsi. I że chciałabym móc taką książkę dać w prezencie wnukom. Biografia napisana przez Grzegorza Kubickiego i Macieja Drzewickiego jest właśnie taka – Krystyna Przybylska, matka aktorki.

Grzegorz Kubicki i Maciej Drzewicki, dziennikarze „Gazety Wyborczej Trójmiasto”. Lubią pracować wspólnie. Dwukrotnie nominowani do Nagrody Grand Press w kategorii "Wywiad", za rozmowy z Władysławem Kozakiewiczem („Ten od wała”) i Martą Sziłajtis-Obiegło („Kobieta i może”). Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich wyróżniło w Konkursie im. Stefana Żeromskiego ich tekst „Mama. Panią to masz na ulicy”, o rodzinnym domu dziecka prowadzonym przez Henrykę Krzywonos-Strycharską. Są autorami biografii Dariusza Michalczewskiego „Tiger bez cenzury”, a także gorąco przyjętego przez czytelników wywiadu z Krystyną Przybylską, opublikowanego w "Wysokich Obcasach". 



Suczka z Ciemnej strony Wenus,
Marylka Baka ze Złotopolskich,
Doktor Karina z Daleko od noszy,
Podwójna rola Mirki vel Mirka Brzeskiego w Złotym środku,
Natasza McCormick z polskiego thrillera sensacyjnego Sęp,
czy jedna z jej ostatnich kreacji – Ewa, żona Przemka Salety w telewizyjnej produkcji Bokser.

To tylko nieliczne z wielu ról Ani Przybylskiej. Objawienia polskiej kinematografii i wybitnej aktorki młodego pokolenia, która nie dostała od losu szansy na znalezienie swojego Woody’ego Allena i zagranie roli życia. Odeszła zbyt wcześnie, bo w wieku 35 lat, pozostawiając po sobie ogromną pustkę, nie tylko w sercach najbliższych, ale również w rodzimym kinie, które niespodziewanie zostało obdarte z ogromnego talentu. Wiadomość o śmierci Anny Przybylskiej była niebywałym ciosem dla medialnego światka, ciosem którego każdy się spodziewał, ale nikt nie dopuszczał do głosu takiego biegu wydarzeń. Myślę, że Ani nikomu nie trzeba przedstawiać. Nie ma w tym kraju osoby, która nie znałaby jej wielkich oczu, naturalnej urody i charakterystycznego niskiego, lekko wibrującego głosu. Była jedną z tych osób, o których mówi się „ten to jest właściwym człowiekiem na właściwym miejscu”. 

„Są takie osoby, które po prostu wchodzą na scenę i są. Niczego nie muszą robić.”

Biografia napisana przez dwóch dziennikarzy Gazety Wyborczej Trójmiasto, Grzegorza Kubickiego i Macieja Drzewieckiego, ukazuje życie Ani Przybylskiej od narodzin aż po tragiczny koniec. Sporo miejsca w książce zajmują zdjęcia rodzinne, kadry z filmów, ale przede wszystkim wypowiedzi i wspomnienia rodziny, przyjaciół oraz kolegów po fachu. Strona po stronie, w gąszczu ciekawych anegdot, przytaczanych rozmów i zabawnych sytuacji wyłania nam się obraz Ani, takiej jaka była na co dzień, nie w blasku fleszy. Zwykłą dziewczyną z sąsiedztwa, przeklinającą, pyskatą i głośną, ale przy tym niezwykle naturalną. Dziewczyną, która pojawiła się znikąd i z miejsca potrafiła skraść ludzkie serca, kobieta, która niczego nie udawała, a w czasach blichtru i nadętej sztuczności, była po prostu prawdziwa, nawet przed kamerą. Nie musiała grać, wystarczyło, że była i kradła show. Spontaniczna, pełna pokory i szacunku do drugiego człowieka, naturalna i wiecznie uśmiechnięta. Zawodowo bardzo pracowita, zdyscyplinowana i chętna do nauki, choć z drugiej strony była trochę dzika, nieokrzesana, pełna takiej wewnętrznej wolności, przez co stawała się na planie odrobinę nieobliczalna i dlatego tak bardzo niezwykła. Kobieta sukcesu, która całe życie marzyła o aktorstwie i starała się urzeczywistnić te pragnienia, a kiedy jej się to udało, nigdy nie celebrowała swojej popularności, nie lubiła korzystać ze sławy i miała ogromny dystans do całego tego zamieszania wokół własnej osoby, zawzięcie walcząc przy tym z natarczywymi paparazzi o intymność i spokój. Prywatnie potworna pedantka i raptus, szalona przyjaciółka, kochająca córka i siostra, dziewczyna głęboko zakochana w swoim partnerze i oddana matka, dla której rodzina była zawsze na pierwszym miejscu. Kobieta pełna siły i pasji, która miała wszystko prócz czasu, by się tym cieszyć. 

"Kochać własne dziecko to naturalne, choć nie zawsze proste. Patrzeć jak w dziecku zakochuje się świat - to bardzo dziwne uczucie." ~ Krystyna Przybylska

To co z pewnością czyni tę biografię wyjątkową to wypowiedzi i wspomnienia ludzi Ani najbliższych, reżysera Radosława Piwowarskiego, który odkrył jej talent jako pierwszy, mamy Krystyny Przybylskiej i siostry Agnieszki, a także kuzyna Pawła Tamberga oraz najbliższej przyjaciółki i menadżerki Ani, Gosi Rudowskiej. W książce swoje miejsce znaleźli również ci, którzy w taki, czy inny sposób wpłynęli na jej osobę – Paweł Wawrzecki, Danuta Szaflarska, Kasia Bujakiewicz, Maria Dziewulska, Cezary Pazura, Andrzej ‘Piasek’ Piaseczny, Olaf Lubaszenko, Bogusław Linda, Alina Janowska czy chociażby Michał Żebrowski.
Ta biografia to obraz nakreślony przez ludzi, a potem skompletowany i złożony przez Drzewieckiego oraz Kubickiego, dziennikarzy, którzy mieli odwagę być szczerzy, bez nadęcia i koloryzowania pokazując prawdę o Ani Przybylskiej. 

„Chciałabym być jak Beata Tyszkiewicz, która jest spełnioną damą, potrafi poświntuszyć, bluznąć, pali papierosy, a przy tym ma niesłychaną klasę, maniery i styl. Uwielbiam ją i tym bardziej nie chcę być sfrustrowaną aktorką, która nienawidzi młodszych koleżanek, zazdrości im urody, wyglądu, propozycji. Boże, jak ja bym tego nie chciała!” ~ Anna Przybylska

Ania to interesująca i autentycznie napisana opowieść, wypełniona poczuciem humoru, zwyczajnością, spontanicznością i śmiechem Ani Przybylskiej, ale też pełna smutku i pustki, bo każdy z nas zna finał tej historii. Drzewiecki i Kubicki złożyli w ręce fanów pejzaż z życia wybitnej aktorki, która uwielbiała grać, ale bardziej kochała rodzinę. To opowieść o Annie Przybylskiej jaką zapamiętają wszyscy – ciepłą, wiecznie uśmiechniętą, kochającą życie, trochę zadziorną kobietę z dużymi, pięknymi oczami i z niskim, żwirkowatym głosem. Była zwykłą niezwykłą dziewczyną z sąsiedztwa. Po prostu Anią. 

„Patrz, mnie nie będzie, a życie będzie toczyć się dalej. Pewnie ludzie będą mówili: Przynajmniej już się nie męczy. A wiesz, ja bym chciała się jeszcze pomęczyć, byle tylko żyć...” ~ Ania Przybylska


~ 26 grudnia 1978 - 5 października 2014 ~

TAK o ANI MÓWILI PRZYJACIELE AKTORZY I BLISCY WSPÓŁPRACOWNICY:

„Przy niej ludzie zawsze się śmiali. I to nie tylko z jej dowcipów. Ania przynosiła ze sobą radość. Kiedy po latach Piwowarski spotyka się z Danutą Szaflarską, żeby ją zaprosić na premierę, opowiada, kto na pewno przyjdzie. Wymienia między innymi Przybylską. I w tym momencie Szaflarska zaczyna się śmiać. Tak po prostu. Piwowarski pyta: „Tosiu, co się stało?”. A ona mówi: „Jak słyszę Ania Przybylska, to zawsze się śmieję.”

„Już kiedy zobaczyłam Anię po raz pierwszy, wiedziałam, że coś z niej będzie. Coś więcej, choć jeszcze nie wiedziałam co. Uroda? Niesamowite oczy, w których można się było utopić? Jasne. Ale jeszcze kontrastujący z tą urodą głos, taki nietypowy, wibrujący, nawet zbyt niski. Przecież taki głos powinien jej przeszkadzać, przecież nie pasuje do jej twarzy zbuntowanego anioła. A jednak u niej to wszystko grało. Najpierw hipnotyzowały cię oczy, potem zaskakiwał głos. Nie sposób było nie zwrócić na nią uwagi. Nie sposób było o niej zapomnieć. Tylko, że wtedy Anka nie miała jeszcze o tym pojęcia.” ~ Gosia Rudowska, menadżer Ani

„Budzę się rano u Ani i Jarka w mieszkaniu po jakiejś imprezie, mało jeszcze przytomna. Patrzę na zegarek: siódma. Słyszę, że coś nieznośnie warczy. Krzyczę: „Co tam się dzieje?!”. I słyszę Jarka: „Jak to co, Ania odkurza.” Nie miała litości, od rana jechała na szmacie.” ~ Kasia Bujakiewicz

„Odniosłem takie wrażenie, i to nie wtedy, kiedy się już poznaliśmy, ale po obejrzeniu filmu, że to pewnie niezła łobuziara. Taka, która może z człowiekiem zrobić wszystko wystarczy, że się uśmiechnęła. I to, kiedy już potem pracowaliśmy razem na planie, się potwierdziło.” ~ Andrzej Piaseczny

„Anka była chłonna, ciekawa. Wysłuchała tego, wysłuchała tamtego i potem wszystko przerabiała tak pod siebie. (…) Czasami ktoś przychodzi, wkładasz w niego mnóstwo siły, on mówi „aha, aha”, że niby wszystko kapuje, a potem i tak robi po swojemu. Dlatego powtarzam, że do tego zawodu trzeba mieć pewien dar, potrafić wysupłać to, co jest istotą, a odrzucić, co miałkie. Znaleźć kwintesencję. I Anka to miała.” ~ Paweł Wawrzecki

„Ania Przybylska przyniosła przełom w myśleniu o zawodzie aktora, a zwłaszcza o ludziach, którzy nie mają papierów, a wykonują ten zawód. Kiedyś bardzo trudno było obsadzić amatora w jakiejkolwiek roli. Jeśli reżyser się upierał, proponowano kursy, egzamin eksternistyczny. (…) I nagle Anna Przybylska swoim talentem uświadomiła wielu ludziom, że przyroda zna takie wypadki, że człowiek nie musi kończyć szkoły, a umie.” ~ Cezary Pazura

„- Ania? Połączenie wdzięku Audrey Hepburn z talentem Elżbiety Czyżewskiej” ~ Olaf Lubaszenko.

„Anię nudziły próby i kolejne duble, nawet się przy nich denerwowała. Miała potworną energię, ale nie chciała jej tracić na powtarzanie w kółko tych samych scen, chciała iść do przodu, nagrywać dalej, niecierpliwiła się. Ona za każdym razem tę samą scenę mogła zagrać inaczej i dla grającego z nią zawodowego aktora była to niezła gimnastyka. Bo ona była nieprzewidywalna. Ale miała przy tym dar od Boga. Zdawała sobie sprawę ze swoich ograniczeń, ale jednocześnie nigdy nie było to problemem – ani dla niej, ani dla innych.” ~ Anna Dereszowska

„Była prześliczną kobietą, miała zupełnie wyjątkową, fotogeniczną urodę, fenomenalne poczucie humoru. Ale przekonałem się także w pracy nad „Sępem”, że była wybitną aktorką. Ona wszystkiego uczyła się na planach filmów, które robiła: przy jej rzadkim poczuciu prawdy scenicznej, bezbłędnych psychofizycznych warunkach i wybitnej aktorskiej intuicji, to doświadczenie dało jej więcej niż najlepsza szkoła. Ze swoją niespożytą energią, szczerością temperamentu i ludzkim ciepłem była zdolna do tworzenia wspaniałych ról. Na pewno byłoby ich wiele, gdyby miała szansę pracować dłużej… ~ Eugeniusz Korin

„Ona się non stop wygłupiała. (…) Nagle spoważniała, kamera poszła, a ona spojrzała na mnie i powtórzyła swoją kwestię w taki sposób, że mi ciarki przeszły po plecach aż do pięt. Nie musiałem tego odgrywać. Naprawdę mnie zatkało. Ta dziewczyna miała twarz anioła, ale mimo młodego wieku przebijające ze spojrzenia życiowe doświadczenie. Miałem wrażenie, że śmiałość i bezpośredniość to pozory. W gruncie rzeczy bardzo jej zależało, żeby doceniono jej grę. A przy tym wyglądała tak, jakby miała coś do ukrycia.” ~ Michał Żebrowski.

„Sama uroda i piękno to za mało. (…) Potrzebny jest jeszcze wdzięk, urok osobisty i takie wewnętrzne, a nie zewnętrzne światło. Ania miała to wszystko.” ~ Marlena Bielińska, fotograf

„No cóż, miałem wtedy słabsze lata w zawodzie. (…) I nagle dzwoni do mnie pani z „Gali”. Mówi, że planują specjalny numer z Anią Przybylską. (…) Ania już się zgodziła, ale postawiła jeden warunek: wystąpi, ale tylko ze swoim ukochanym reżyserem. Znaczy ze mną. Czy ona poczuła, że musi mi podać rękę, przypomnieć o mnie? Nigdy ją o to nie spytałem, ale tak to sobie tłumaczę. Przez te wszystkie lata tyle aktorek u mnie debiutowało, tylu dałem szansę zostać gwiazdkami i gwiazdami, ale była tylko jedna, która zrobiła dla mnie coś takiego.” ~ Radosław Piwowarski, reżyser

(...) te wybory, których dokonywała Ania, stawianie rodziny zawsze na pierwszym miejscu, było... cholernie piękne. Im bardziej dziś chcemy udawać, że współczesny świat jest światem szybkich prędkości, przelotnych związków, tym bardziej pozostaje w nas marzenie o prawdziwej miłości. Takiej, która powoduje, że nie liczy się moja sława, tylko jadę na drugi koniec świata, bo tam jest też mój ukochany.
~ Wojciech Szczurek, Prezydent miasta Gdyni.

________________________________________________________
Grzegorz Kubicki, Maciej Drzewiecki, Ania, stron 384,
Wydawnictwo AGORA, 2017


Udostępnij ten post

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz