#68. Woda, która niesie ciszę - Brittainy C. Cherry

Ulotne chwile.
Nasze życie jest tylko ich sumą. Niektóre są bolesne, pełne cierpienia. Inne piękne, pełne nadziei i przyszłych obietnic.
Miałam w życiu wiele ważnych, zmieniających, stawiających przede mną wyzwania chwil. Momentów, które przerażały i pochłaniały. Jednak największe z nich – najbardziej wzruszające i chwytające za serce – dotyczyły jego.
Miałam dziesięć lat, gdy straciłam głos. Skradziono dużą część mnie, a jedyną osobą, która naprawdę mnie słyszała, był Brooks Griffin. Stanowił światło moich mrocznych dni, był obietnicą jutra, dopóki jego samego nie spotkała tragedia. Dramat, który zatopił go w morzu wspomnień.
Oto historia chłopaka i dziewczyny, którzy kochali siebie nawzajem, ale nie kochali samych siebie. Opowieść o życiu i śmierci. O miłości i niedotrzymanych obietnicach. 


Dla tych, którzy trochę mnie już znają, nie będzie zapewne nowością, kiedy napiszę, że kocham książki Cherry. Wszystkie, bez wyjątku. I o ile do tej pory bardzo trudno było mi wybrać, która z nich jest najlepsza, o tyle w tej chwili nie mam już takiego problemu. Każda z książek serii Żywioły jest inna, każda z nich, choć być może według niektórych niepozbawiona wad, jest niezwykła. Kochając pana Danielsa poruszyła moje serce, a Art&Soul sprawiło, że zakochałam się bez pamięci w piórze Cherry, które ma w sobie niezwykłą magię, takiej której nie spotyka się codziennie. Dzisiaj jestem gotowa przyznać, że Woda, która niesie ciszę to moja ulubiona książka Brittainy C. Cherry. I nie będzie w tym ani grama przesady. 

„Pewnego dnia obudzisz się i wyjdziesz z domu, Magnesiku i zaczniesz odkrywać świat. Pewnego dnia zobaczysz jaki jest wielki Maggie May. A gdy wyjdziesz na zewnątrz i weźmiesz swój pierwszy oddech, chcę byś mnie znalazła. Znajdź mnie bez względu na okoliczności, ponieważ pragnę być tym, który ci ten świat pokaże. Pomogę ci również skreślić rzeczy z listy. Pokaże ci cały szeroki świat.”

Bohaterami powieści są Brooks i Maggie, dwójka dzieciaków z sąsiedztwa, których połączyła niezwykła przyjaźń. Silna więź potrafiąca przejść przez życiowe huragany, pokonać lata i dzielące ich mile, a nawet tragedię bestialsko odzierającą Maggie z głosu i dziecięcej niewinności. Od dziesięciu lat Maggie nie mówi i nie wychodzi z domu, całkowicie sparaliżowana strachem i koszmarem sprzed lat, nawiedzającym ją dzień za dniem. Uczy się w domu, w trudnych momentach słucha muzyki, obsesyjnie czyta książki i marzy, a jedynymi osobami, jakie do siebie dopuszcza są rodzice, rodzeństwo, chłopaki z zespołu, pani Boone przychodząca na herbatę i on – Brooks. Zabawny, uroczy i beztroski chłopak, dla którego muzyka jest całym światem, kształtującym go i uwalniającym od wszelkich ograniczeń. Był jedyną osobą, przy której Maggie czuła się swobodnie i bezpiecznie. Jedyną, która potrafiła słuchać jej ciszy. Przyjacielem, który wypełniał mroczne momenty swoim światłem. 

„W porządku dziś, Maggie May?”

Ale jeśli myślicie, że ta relacja była sielankowa, a ich historia słodka i polukrowana tak, że aż mdli, to muszę was rozczarować. Znajomość Maggie i Brooksa, tak naprawdę nigdy nie była łatwa. Napotykała na wiele życiowych trudności, pełna była dobrych i złych momentów, pięknych chwili i jednostronnych kłótni, lat przyjaźni i setek mil rozłąki, tęsknoty, paraliżującego strachu, obaw i koszmarów, a czasem nawet poczucia winy, świadomego poświęcenia, rozczarowań i niedotrzymanych obietnic. Niezależnie jednak od tego, co spotkało ich w życiu oni pozostali niezłomni. Najpierw to on był jej kotwicą. Widział Maggie, gdy inni zapominali o jej istnieniu, nauczył się czytać jej ciszę, słyszał ją choć nie mówiła słowa i wierzył, że pewnego dnia Maggie wyjdzie z domu i zacznie spełniać marzenia. Kiedy jednak przestał lubić osobę, która co dzień patrzyła na niego z lustra, to właśnie ona znalazła w sobie siłę, by stać się jego kotwicą i nie pozwolić mu utonąć, choć niczego bardziej nie pragnął. 

„Pięć minut na wymazanie wszelkich obaw.
Pięć minut na przypomnienie sobie nawzajem, kim tak naprawdę byliśmy.
Pięć minut, by znaleźć wspólną drogę, wspólną historię".

Woda, która niesie ciszę to jedna z najpiękniejszych historii, jakie czytałam w ostatnim czasie. Magiczna i subtelna, ale też pełna bólu i cierpienia. Nasączona samotnością, tęsknotą, poczuciem zagubienia i próbami odnalezienia samego siebie. To historia o życiu i śmierci. O prawdziwej miłości, pomagającej przetrzymać najgorsze życiowe dramaty i o przyjaźni, która nie idzie na kompromisy. Autorka w swojej książce przemyciła kilka subtelnych, ale niezwykle mądrych myśli, a najlepszym na to dowodem jest fakt, że jak nigdy miałam ogromny problem z wybraniem najlepszych cytatów. Dzieląc się z czytelnikami bardzo osobistą historią i intymną częścią swojego życia, opowiedziała o tym, jak to jest czuć się niewidzialnym. Przypomina, że każdy może odnaleźć swój głos, że każdy wart jest miłości, odniesienia sukcesu, spełniania marzeń i odnalezienia własnej kotwicy. I o tym jest ta historia. O tym, że głos każdego z nas ma znaczenie. O tym, że dobrze jest mieć wokół siebie ludzi, którzy w nas wierzą, kiedy my sami już tego nie robimy.
Ja jestem zachwycona i czekam niecierpliwie na kolejną część serii Żywioły. Jeśli będzie choć w połowie tak dobra, to  będę leczyć kaca książkowego. 

„Czasami deszcz był bardziej przyjazny niż słońce.
Czasami ból był bardziej satysfakcjonujący niż uzdrowienie.
I czasami kawałki układanki były piękniejsze, będąc rozrzucone.”


Seria ELEMENTS. ŻYWIOŁY:
l POWIETRZE, KTÓRYM ODDYCHA l OGIEŃ, KTÓRY ICH SPALA l WODA, KTÓRA NIESIE CISZĘ l SIŁA, KTÓRA ICH PRZYCIĄGA l

______________________________________________________________
Brittainy C. Cherry, Woda, która niesie ciszę, stron 400, FILIA, 2017
Przekład: Katarzyna Agnieszka Dyrek


UWIERZCIE, NIE BYŁAM W STANIE SIĘ POWSTRZYMAĆ. GDYBY KTOŚ SIĘ ZASTANAWIAŁ, ZA CO WŁAŚCIWIE KOCHAM TĘ KSIĄŻKĘ, GARŚĆ MĄDRYCH MYŚLI OD BRITTAINY C. CHERRY, POWINNA ROZWIAĆ WĄTPLIWOŚCI. 

„Po latach milczenia pojęłam wagę słów. Miały zdolność ranienia, choć prawidłowo użyte potrafiły uzdrawiać. Przez resztę życia zamierzałam ostrożnie je dobierać.
Ponieważ miały moc, by zmienić życie.”

„Tęskniłem. Brakowało mi rzeczy, które od tak dawna mnie irytowały. Jej głosu.”

„Miłość nie potrzebowała wytycznych. Spływała na ciebie jedynie z nadzieją. Nie miała reguł, których musiałeś przestrzegać. Nie dawała instrukcji, byś zachował jej czystość. Po prostu pojawiała się po cichu, błagając, byś nie pozwolił jej odejść.”

„Wcześniej nie wiedziałem, że w milczeniu można tak wyraźnie usłyszeć czyjś głos.”

„Tęskniłem za tobą. Tęskniłem, ale nie wiem dlaczego, bo lata temu jasno się wyraziłaś odnośnie mojego wyjazdu do Los Angeles. Tęskniłem, bo przestałaś odsyłać książki. Tęsknię, choć nie wiem dlaczego, bo stoisz tuż obok. Znajdujesz się metr ode mnie, a wydaje się, jakby dzielił nas wielki mur. Jak mogę za tobą tęsknić, kiedy jesteś tak cholernie blisko?”

„To dla Ciebie. To zawieszka przyjaźni. Kotwica. Obiecuję być twoim przyjacielem, i to dobrym. Będę twoją kotwicą. Pomogę ci wrócić do rzeczywistości, kiedy poczujesz, że odpływasz.
(...)Musisz wiedzieć, że nawet jeśli zdecydujesz się już nigdy nie odezwać, zawsze będziesz miała kogoś, kto cię wysłucha, Maggie, dobrze? Zawsze będę przy tobie, by wysłuchać twojego milczenia".

„Mimo wszystko słuchał mojej ciszy.”

„Uwielbiałam go, ponieważ mnie widział, nawet jeśli reszta zapominała o mojej egzystencji.

„W tamtej chwili wiedziałem, że we wszystkim miała rację. Co do mnie, jej, nas. Była dziewczyną, którą miałem kochać już zawsze. Bez względu na to, jak życie będzie próbowało nas zmienić.”

„Właśnie na tym polegała prawdziwa miłość.
Na śmianiu się z pomyłek.
Na szeptaniu sobie nawzajem tajemnic.
Na tańczeniu w parze, nigdy w samotności.”

„Czasami słowa były bardziej puste niż milczenie.”

„Nie wszystkie złamane rzeczy muszą być naprawione. Czasami po prostu potrzebują być kochane.”

„Człowiek powinien się trzymać tych, którzy w niego wierzą, kiedy sam tego nie robi.”

„Miłość nie polega na byciu z kimś jedynie w słonecznych dniach. Oznacza trwanie przy tym kimś nawet w burzowe noce.”

„Znasz to uczucie, gdy odkrywasz nową piosenkę? Myślisz, że to nic takiego, że słyszałaś ich już wiele, a ta będzie do nich podobna, ale kiedy początek uderza w twoje uszy, melodia przeszywa cię do tego stopnia, że czujesz ją aż w kościach. A kiedy dochodzi do refrenu, już wiesz. Po prostu to wiesz. Zdajesz sobie sprawę, że utwór zmieni cię na zawsze. Nie będziesz w stanie pamiętać życia bez tych konkretnych rymów, słów, akordów. Kiedy piosenka się kończy, natychmiast puszczasz ją od nowa, a za każdym razem gdy jej słuchasz, jest lepsza, niż zapamiętałaś. Jak to możliwe? Jakim sposobem te same słowa za każdym razem znaczą coś więcej? Odtwarzasz utwór w kółko, aż zakorzenia się w tobie, płynie w twoim ciele, staje się rytmem, do którego bije twoje serce.
(…) Maggie May jesteś moją ulubioną piosenką.”

„Kiedy kogoś kochasz, uwolnij go, nawet jeśli sam musisz zostać.”
 
„Nauczyłam się, że w życiu nie warto siedzieć i bezustannie rozpamiętywać złych rzeczy. Przeszłości nie zmienisz, ale w tej chwili możesz kształtować przyszłość.”

„Będę Twoją kotwicą.
Wezmę Cię na noc całą.
Będę mocną ostoją
podczas bólu i żalu.
Utulę, oświetlę drogę, obiecam, że nic się nie stanie.
Będę Twoją kotwicą.
Przetrwamy to zmaganie.”

„Brooks nie kochał już osoby, którą znajdował w lustrze. Nie widział zabawnego, uroczego, beztroskiego faceta, jakim był wcześniej. Nie śmiał się już, nie pamiętałam nawet, kiedy to ostatnio robił.
Ale musiałam mu o tym przypomnieć.
Musiałam być jego kotwicą.
Musiałam zostać i kochać go w czasie jego walki.”

„- Kocham cię, Maggie May - szepnął, patrząc mi w oczy. -To znaczy, ciągle na ciebie patrzę i nie mogę przestać myśleć: "Wow, naprawdę kocham tę dziewczynę". Wiesz o tym? Wszystko w tobie kocham. Te łatwe dni i te ciężkie. Może nawet kocham cię bardziej w te trudniejsze. Nie wiem, czy nie jest za wcześnie, by o tym mówić, bo nie wiem, czy jesteś gotowa, ale nie szkodzi. Dam ci czas, którego ci trzeba, jednak chcę, żebyś wiedziała, ponieważ kiedy kogoś kochasz, masz ochotę to wykrzyczeć, inaczej jest ci ciężko na sercu i zaczynasz się zastanawiać, czy ta druga osoba też cię kocha. Chociaż ja się o to nie martwię. Siedzę obok, wpatrując się w piegi na twoim nosie, których większość osób może nie dostrzec, i myślę o tym, jak bardzo cię kocham.”

Udostępnij ten post

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz