#65. Klątwa Przeznaczenia - M.Magoska-Suchar, S.Dubielecka

Arienne, młoda czarodziejka, szukając schronienia przed grożącym jej niebezpieczeństwem, postanawia zaufać Przeznaczeniu. Uzbrojona jedynie w magiczne umiejętności oraz kobiecą intuicję i spryt, przybywa do Czarnej Twierdzy, siedziby Związku- bractwa rządzonego twardą męską ręką, gdzie nie ma miejsca dla inteligentnych, uzdolnionych kobiet, takich jak ona. Zmuszona znosić liczne upokorzenia ze strony bezwstydnych Związkowców Arienne wchodzi pod protektorat jednego z najsilniejszych i najgroźniejszych z nich. Nie spodziewa się jednak, że za sprawą intrygującego, czarnowłosego mężczyzny cały jej plan się skomplikuje, zaś Los wyznaczy im wspólną misję. 

Nie czytam fantastyki, ale nie że nie, bo nie, tylko po prostu jakoś tak wyszło. Kiedyś miałam styczność z gatunkiem, jednak później odbiegłam od tematu i albo zwyczajnie z niego wyrosłam (choć nie wiem czy to akurat możliwe), albo nastąpiło u mnie zwykłe, ludzkie zmęczenie materiału, i tej teorii zamierzam się na razie trzymać. Na Klątwę Przeznaczenia natknęłam się już kilka miesięcy temu na jakimś fejbukowym fanpejdżu promującym literaturę. Potem Lew i tajemnicza dziewczyna na okładce regularnie nawiedzali mnie w sieci, aż w końcu postanowiłam sprawdzić, w czym tkwi fenomen tej publikacji. Skusiłam się więc i  weszłam w posiadanie własnego egzemplarza, choć tak naprawdę do lektury przekonały mnie trzy sprawy. Po pierwsze debiut, do tego pisany we współpracy DWÓCH polskich Autorek, co już samo w sobie jest ewenementem na rynku wydawniczym, rodzimym szczególnie. Po drugie wylewające się zewsząd pozytywne opinie, na portalach, w księgarniach internetowych, na FB, czy chociażby zaprzyjaźnionych blogach, jakie systematycznie odwiedzam. A po trzecie, nie ma się co oszukiwać, zwyciężyła prosta, kobieca ciekawość. I co? I przepadłam na amen, na całe 800 stron, a nawet na dłużej i jestem totalnie zauroczona tą historią. Co więcej uważam, że rozpatrywanie Klątwy Przeznaczenia wyłącznie w kategoriach powieści fantasy jest krzywdzące i mocno nieadekwatne do rzeczywistości, choć muszę się zgodzić ze stwierdzeniem, że to książka pisana przez kobiety, dla kobiet. Miłośniczki opowieści osadzonych w świecie magii i dziwnych stworów będą się czuły podczas lektury, jak ryba w wodzie, ale gwarantuję, że fanki romansów, kryminałów, sensacji, dramatów i życiowych obyczajówek znajdą swoje miejsce w tym fikcyjnym świecie i przepadną w nim na długie godziny. 

„Teraz, gdy kobieta kryje twarz w koszuli na jego piersi, wydaje mu się tak krucha i bezbronna, że nawet i bez przysięgi złożonej Arcymistrzowi byłby bez wahania gotów bronić jej przed każdym niebezpieczeństwem.” 


Zabierając się do pisania recenzji postanowiłam, że nie będę odnosić się do fabuły, jako takiej, a to z jednego prostego powodu, nie chciałabym zdradzić zbyt wiele i zepsuć czytelnikom frajdy z lektury, czy układania tych puzzli, które Autorki z pełną premedytacją i po mistrzowsku rozsypały tuż pod naszym nosem. Bardziej ogólnikowo niż w opisie, znajdującym się na okładce książki, z całą pewnością być nie może, choć czuję się zobligowana sprostować, że tych kilka zdań na wstępie mojego tekstu to wyłącznie kropla w ocenie tego, co przygotowały dla nas Monika Magoska-Suchar i Sylwia Dubielecka.
Pojedynki na śmierć i życie, tajemnice i ściśle strzeżone przez lata sekrety, napędzane głęboko skrywaną nienawiścią i misternie uknute intrygi oraz trudna walka w poznaniu własnej tożsamości i zaakceptowaniu przeznaczenia to tylko nieliczne trudności, jakie na swojej drodze napotkają główni bohaterowie, a to wszystko w otoczeniu twardych zasad Związku i kiełkującego nieśmiało uczucia pomiędzy dwojgiem ludzi, których pozornie dzieli absolutnie wszystko, a tak naprawdę łączy więcej niż którekolwiek zdaje sobie  sprawę. Młodziutka, choć niezwykle odważna i niepokorna adeptka szkoły magii, która w Czarnej Twierdzy odkrywa swoje prawdziwe przeznaczenie, a równocześnie poznaje smak ludzkiej podłości i najbrutalniejszego rodzaju upokorzenia, jakiego może doświadczyć kobieta. Oraz Severo – brutalny, bezwzględny i bezkompromisowy Mistrz, najlepszy i najgroźniejszy z Związkowców. Człowiek, który nie pamięta kim tak naprawdę jest, nie zna swojego pochodzenia, ani przeszłości, od lat żyjąc według wpajanych mu batem reguł bractwa, do którego przystąpił. Mężczyzna, który pod maską bestii skrywa coś, czego nie poznał nikt dotąd, a nawet on sam. 

„Nigdy nie doświadczył miłości, nigdy nikogo nie kochał.”

Jeśli nadal nie czujecie się przekonani do lektury, to dołóżcie do tego spokojnego i zrównoważonego Mistrza Magii, wiecznie głodnego i nienasyconego Mistrza Siły oraz sprytnego i zapatrzonego w czerwonowłosą piękność Mistrza Szpiegostwa, których „głębokie” dyskusje i pogawędki o istocie egzystencji nie raz przyprawią Was o salwy śmiechu. Szlif w postaci fenomenalnie przedstawionego średniowiecznego klimatu, z bogatymi opisami wnętrz, specyficznie zdobionych na owe czasy strojów, wymaganych przez etykietę zachowań, czy właściwego dla staroświeckiej atmosfery, choć niepozbawionego ciętego dowcipu, języka idealnie dopełniają całość, wyróżniając ją na tle innych, podobnych tematycznie powieści, zadowalając przy tym najbardziej wymagających wielbicieli epoki rycerzy. Dopracowana w najdrobniejszych szczegółach akcja, w której każde wydarzenie, słowo czy opisany szczegół mają swoje znaczenie, specyficzne pełne sarkazmu poczucie humoru i bogato naszpikowana emocjami treść sprawiają, że Klątwa Przeznaczenia jest naprawdę dopieszczonym w każdym calu debiutem, któremu nie brakuje absolutnie niczego. Co prawda dla czytelników mniej wprawionych w obszernych fabularnie powieściach, problem może stanowić ilość postaci i początkowe próby zapamiętania kto jest kim, czy dopasowanie bohaterów do poszczególnych wydarzeń, ale z czasem przestaje to stanowić przeszkodę. Z kolei przeplatanie się w powieści narracji pierwszoosobowej prowadzonej z punktu widzenia poszczególnych bohaterów z narracją trzecioosobową, wbrew pozorom nie jest przeoczeniem z poziomu redakcji, tylko celowym zabiegiem Autorek. I jak zdążyłam się przekonać osobiście, nie jest to szczegół w jakikolwiek sposób przeszkadzający w lekturze, czy też negatywnie wpływający na ogólny odbiór całej historii, więc nie zrażajcie się na starcie, bo gwarantuję, że szybko zapomnicie o tej różnicy.

„Wspomnienia są drogie, ale tym bardziej bolą, gdy się wie, że nie można powrócić w ukochane miejsce i do ukochanych ludzi.” 

Klątwa Przeznaczenia to w moim - należy to zaznaczyć - subiektywnym odczuciu rzetelnie napisana, dobrze przemyślana i pieczołowicie zaplanowana od podstaw powieść fantasy, z solidnie przedstawionym  średniowiecznym klimatem, w którym wyraźnie dostrzec można gruntowne merytoryczne przygotowanie Twórczyń. Pełnokrwista i pozbawiona słodyczy historia miłosna pomiędzy okrutnym Związkowcem, a kruchą choć odważną Czarodziejką, ulokowana w samym środku drobiazgowo utkanej intrygi. Warto jednak pamiętać o tym, że z uwagi na brutalność niektórych scen, głównie erotycznych, lektura niewątpliwie skierowana jest do świadomych i dojrzałych czytelników. Tych, którzy doszukują się w powieści klimatów rodem z Pięćdziesięciu twarzy Greya na wstępie muszę wyprowadzić z błędu, to nie ten stopień wtajemniczenia, moi drodzy. Co prawda natkniecie się w książce na momenty, które z wielu względów wywołają, zwłaszcza u kobiet, moralny sprzeciw, ale pamiętajmy, że to fikcja literacka, nie rzeczywistość. Fakt, że Autorki wplotły w wykreowaną przez siebie powieść elementy przez wielu uznawane za kontrowersyjne, ma swój zamierzony cel i nie jest tylko bezmyślnym zapełnieniem dziury w obszernym tekście, czy chęcią zabłyśnięcia w literackim świecie. Zapewniam, że każdy nawet najbardziej ordynarny fragment znalazł się w tej historii po coś. Nie odbierajcie sobie radości z lektury. Rada ode mnie: czytajcie z przymrużeniem oka i bez wysnuwania krzywdzących oraz niesprawiedliwych teorii, jakoby Monika Magoska-Suchar, czy Sylwia Dubielecka, propagowały w swojej książce poniżanie kobiet w jakikolwiek sposób. Czytanie jest rozrywką i tak należy do tego podchodzić. 

Z tego miejsca naprawdę z czystym sumieniem polecam Wam Klątwę Przeznaczenia, która w moim odczuciu nie została właściwie doceniona przez czytelników, i w zasadzie nie bardzo rozumiem dlaczego. Bo to powieść z rodzimej piaskownicy? Debiut? Do tego fantasy, pisane przez dwie Autorki? Uwierzcie mi, nie widać tego. Nie zastanawiajcie się, sprawdźcie sami i przekonajcie się, że polscy Autorzy też potrafią, nie tylko pisać romanse i życiowej obyczajówki, ale prawdziwe fantasy z krwi i kości, które absolutnie niczym nie odbiega od zagranicznych publikacji tego typu, a nawet jestem w stanie zaryzykować stwierdzenie, że śmiało może stanąć w szranki z tymi najbardziej poczytnymi. Mam nadzieję, że Klątwa Przeznaczenia odbije się echem w środowisku literackim i mocno w nim namiesza, a ja trzymam kciuki za Autorki i kontynuację losów Severa oraz Arienne, która właśnie się pisze. 

„Jeśli decydujecie się poznać prawdę o przyszłości, to musicie pamiętać o tym, że każde wypowiedziane słowo staje się Przeznaczeniem. To, co zakryte, może się zmienić, ale raz ujawniona przepowiednia zawsze się ziści.” 

________________________________________________________________
Monika Magoska-Suchar, Sylwia Dubielecka, Klątwa Przeznaczenia, stron 810,
Wydawnictwo Novae Res, 2017


Udostępnij ten post

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz