#57. Pieśń Dawida - Amy Harmon

Czasem najważniejsze walki to te, których nie spodziewamy się wygrać.
Dawid walczył od dzieciństwa. Jeździł po świecie, imprezował, wydawał pieniądze, ale to walka stała się sensem jego życia. Kształtowała go. Dawid, zwany Tagiem, stał się impulsywnym i prowokacyjnym młodzieńcem. Nie stronił od alkoholu. Kiedy zaginęła jego starsza siostra, w poczuciu winy targnął się na własne życie. Kilkakrotnie. Dopiero spotkanie z Mojżeszem umożliwiło mu uporządkowanie własnego wnętrza, choć okoliczności narodzin tej przedziwnej przyjaźni były niecodzienne. W życiu Taga pojawiła się także niewidoma Millie. Od razu wiedział, że to ktoś zupełnie wyjątkowy, o kogo warto walczyć. Millie stała się dziewczyną życia Dawida i kochała go całym sercem. Dzięki niej czuł się bezpieczny i akceptowany. I nagle zniknął bez śladu. Sprzedał mieszkanie, zabrał samochód i wyjechał bez słowa pożegnania, nie zostawiając choćby wskazówki, dokąd i dlaczego odchodzi.
Dla Millie Dawid był jak piosenka... 


Najpierw było Making faces, która od pierwszej do ostatniej strony absolutnie mnie oczarowała, później po wielu wątpliwościach sięgnęłam w końcu po Prawo Mojżesza, obawiając się odrobinę, że książka utonęła w tematyce religijnej, a ta niekoniecznie zgadza się z moim czytelniczym gustem. Ale nie mogłam się bardziej mylić! A po Prawie Mojżesza bardzo szybko przyszła pora na Pieść Dawida i w tym przypadku górę wzięła moja ciekawość i ogromna sympatia do Taga – bohatera drugiej części cyklu spod pióra Amy Harmon. I po raz kolejny utwierdziłam się w przekonaniu, że książki autorki można brać w ciemno i zawsze dostanie się to, czego się szuka, pod warunkiem, że szuka się po prostu dobrej historii obyczajowej z pełnym emocji wątkiem miłosnym, która pokazuje jakie naprawdę potrafi być życie. Że jest brzydkie, czasem okrutne, ma ostre krawędzie, mocno poszarpane boki i kanciaste kształty, a na koniec wcale nie czeka na nas happy end, a przynajmniej nie taki 100-procentowy. Ja niewątpliwie po raz kolejny jestem zachwycona twórczością Amy Harmon i z chęcią sięgnę po kolejne jej powieści, jeśli takowe zostaną wydane w Polsce.
A czym autorka zbombardowała nas tym razem? 

„Piosenki nie da się zobaczyć. Można ją poczuć, usłyszeć i poruszać się do niej. Ja też nie mogę cię zobaczyć, ale cię czuję i poruszam się w twoją stronę. Gdy jesteś ze mną, czuję obecność cząstki Dawida, o której nikt inny nie wie. To Pieśń Dawida, której nie słyszy nikt poza mną.”

Na świecznik wzięła Dawida „Taga” Taggerta, zawodnika MMA i najlepszego przyjaciela Mojżesza, choć i tego drugiego nie zabrakło w tej historii.  Nie mogło. Mojżesz i tym razem odgrywa w opowieści znaczącą rolę, chociaż nieco inną od tej, którą zapewne podejrzewają znawcy pierwszej części. Ale do rzeczy.
Przyjaźń Mojżesza i Taga zaczęła się w dość nietypowy sposób i w okolicznościach, którym daleko było do sprzyjających. Obaj po wielu życiowych perturbacjach znaleźli się na zakręcie i obaj potrzebowali kogoś, kto nie pozwoli im zboczyć z właściwej drogi, kogoś kto być może nie zrozumie, ale zaakceptuje ich takich jakimi są, pomagając dojść ze sobą do ładu. Przyjaźń Mojżesza i Taga to bez dwóch zdań jedna z najpiękniej opisanych w literaturze męskich więzi, które jednocześnie nie tracą na swej autentyczności. Tak było w Prawie Mojżesza i tą samą konsekwentną drogą podążyła Amy Harmon i tym razem. Mojżesz i Tag stali się niemal nierozłączni, chronili się, dbali o siebie nawzajem i znali się na poziomie, na którym nie poznał ich nikt inny.

„Potrzebuję kogoś, kto będzie pilnował, żebym się nie zabił. Musi to być ktoś wystarczająco rosły, żeby mnie unieruchomić, gdy postanowię się sponiewierać. Uderz mnie w twarz, rzuć na ziemię. Wykop ze mnie cały szajs. Jednym słowem: pilnuj, żebym przeżył i nie pił – powiedział.
Chciał, abym pilnował, żeby przeżył.
Miałem nadzieję, że nie jest na to za późno.”

Tag to bardzo ciekawie skonstruowana postać. To taki wielowarstwowy bohater, który pod płaszczem pewnego siebie łobuza skrywa wrażliwego człowieka ze złamaną duszą, który potrafił kochać tak, jak nikt inny. Nigdy nie robił niczego na pół gwizdka, łatwo się weselił, łatwo wściekał, łatwo przebaczał i łatwo go było sprowokować. Był jak los, trąba powietrzna i tornado w jednym. Nie dało się go kontrolować, nigdy nie ustępował, nie odpuszczał i jeśli już znalazł sposób, by wcisnąć się w czyjąś przestrzeń, zakotwiczał w niej, często siejąc przy tym zniszczenie. Nieustraszony i niepowstrzymany, a jednak pewnego dnia dzieje się coś, co skłania Taga do podjęcia radykalnych kroków.
Nagle Tag znika. Zapada się pod ziemię, bez słowa wyjaśnienia, a jedyne co po sobie zostawia to kasety magnetofonowe. Problem w tym, że odchodząc opuszcza nie tylko przyjaciół, ale przede wszystkim pewną cudowną kobietę, która wkradła się do jego życia zupełnie niespodziewanie, kobietę, która była w stanie utrzymać go w miejscu, złagodzić jego zawiłą naturę i zmusić do zwolnienia tempa. 

„On jest oczami. Ja jestem sercem. On jest dłońmi, a ja głową. Słowa Millie dźwięczały mi w uszach, bo tak naprawdę doskonale opisywały mnie i Taga. Ja byłem oczami i dłońmi – artystą, który widział to, czego nie widzieli inni i czego nie widział Tag. Ale to on był liderem, głowa i sercem, a jego głowa i serce raz za razem udowadniały, że dbają o moje oczy i ręce. (…) Tag się mną opiekował.”

Millie była dla Taga całym światem, dlaczego więc odszedł? Nikt z bliskich Tagowi osób nie wie, co takiego się stało. Zaczyna się więc walka z czasem i rozpaczliwie poszukiwania, a wraz z kolejnymi odsłuchiwanymi nagraniami Millie i Mojżesz spodziewają się już tylko najgorszego.
Autorka w swojej powieści zastosowała ciekawy zabieg opowiedzenia losów tytułowego Dawida. Większość jego historii poznajemy bowiem z kaset magnetofonowych jakie nagrał, a te tylko co jakiś czas wzbogacane są o słowa Millie, która dzieli się z Mojżeszem pozakulisowymi detalami. To i wewnętrzne przemyślenia Mojżesza, który wszelkimi możliwymi sposobami stara się odnaleźć przyjaciela, nadały całości pewną świeżość i sprawiły, że finalnie dostajemy emocjonującą powieść, jakiej prawdopodobnie do tej pory jeszcze nie było.


Pieść Dawida to trzymająca w napięciu i bardzo emocjonalna historia człowieka, który przeszedł w życiu aż nazbyt wiele i gdy najmniej się tego spodziewał otrzymał kolejny cios prosto w twarz. Opowieść o miłości młodego wojownika to wyjątkowej tancerki. Losy skomplikowanej, ale prawdziwej męskiej przyjaźni na dobre i na złe, której nic nie jest w stanie zaszkodzić. I w końcu to historia o trudnych wyborach, bolesnych decyzjach, zawziętej walce, upadkach, porażkach, ale również o podnoszeniu się z kolan, głęboko zakorzenionym strachu i sile jaką ma w sobie nadzieja.
Piękna w swej prostocie, ściskająca za gardło i nietuzinkowa z wielu powodów - opowieść o poszukiwaniach, tęsknocie i odnajdywaniu sensu. 
Gorąco polecam wszystkim, którzy kochają Amy Harmon, a jeszcze mocniej tym, którzy nie mieli okazji poznać twórczości autorki. Naprawdę warto! 

„Moja historia być może nie kończy się cudem, ale wcale mi nie zależy na jej zakończeniu, więc będę przyjmował cuda, jakie przytrafiają mi się po drodze, i unikał zakończenia. Odkryłem, że nie muszę widzieć, co mam przed sobą, żeby iść dalej. Millie mnie tego nauczyła. Zaleta kochania niewidomej dziewczyny.”

PRAWO MOJŻESZA series:
l PRAWO MOJŻESZA l PIEŚŃ DAWIDA l

________________________________________________
Amy Harmon, Pieśń Dawida, stron 312, Editio Red, 2016
Przekład: Marcin Machnik


Udostępnij ten post

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz